Anke DeMondt: Jestem pewna, że zebrane w Turcji doświadczenie zaprocentuje

Wisła Kraków w półfinale Ford Germaz Ekstraklasy zmierzy się z Energą Toruń. Zawodniczka mistrza Polski, Anke DeMondt we wtorkowy wieczór podzieliła się ogólną refleksją na temat tej rywalizacji, a teraz zagłębiła się w analizę sytuacji obu teamów.

Adam Popek
Adam Popek

Wiślaczki w poniedziałek odbyły pierwsze zajęcia po świątecznej pauzie. I choć w jej trakcie nie miały zbyt wiele czasu dla siebie, to jednak starały się przynajmniej w jakimś stopniu zregenerować siły. - Wbrew pozorom nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło (śmiech). Miałyśmy łącznie około dwóch dni wolnego, więc na pewno każda z nas nieco odpoczęła, a także oderwała się od codzienności. Jednakże ten okres nie był na tyle długi, by pojechać do domu, więc zarówno ja jak i zawodniczki zagraniczne spędziły go w Krakowie - opowiada Belgijka.

Teraz śmiało można powiedzieć, że małopolski zespół wyszedł na ostatnią prostą, której zwieńczeniem ma być udział w wielkim finale ekstraklasy. Zanim do tego dojdzie, będzie on musiał rozprawić się z toruńską Energą. - Rozgrywki powoli dobiegają końca. Licząc od tego momentu, pozostały trzy tygodnie i jak można przypuszczać, zlecą one szybciej niż się spodziewamy. Niemniej na chwilę obecną skupiamy się na najbliższych pojedynkach, które wyzwalają w nas pozytywną dawkę emocji. Wszystko dlatego, że w minionych dziesięciu dniach nie miałyśmy okazji rozegrać żadnego meczu o stawkę, a wiadomo, że treningi nie zastąpią pewnych czynników. Poza tym, mistrzostwo Polski to ostatni cel jaki pozostał nam do zrealizowania i cała drużyna ma świadomość rangi nadchodzących konfrontacji - spokojnie mówi doświadczona obrończyni.

Dla podopiecznych Jose Ignacio Hernandeza będzie to też pierwszy sprawdzian po turnieju finałowym Euroligi, gdzie uplasowały się na ósmym miejscu. - Nie da się ukryć, że poziom pucharów i ligi polskiej różnią się od siebie. Jeszcze kilkanaście dni temu stałyśmy naprzeciwko najlepszych klubów na kontynencie i jestem pewna, że zebrane w Turcji doświadczenie zaprocentuje. Nie tylko w kontekście kolektywu, ale i postawy poszczególnych koszykarek. Ponadto w ostatnich dniach ciężko pracowałyśmy, by podtrzymać wysoką formę, także jestem spokojna - przekonuje DeMondt.

W kwestii rywalek otwarcie trzeba przyznać, że ich dyspozycja jest wielką niewiadomą. Po pobiciu Jeleny Maksimović trudno bowiem przypuszczać by wewnątrz teamu panowała dobra atmosfera, co ma oczywiście przełożenie na boiskową współpracę. - Takie wydarzenie nie może działać budująco. Warto też mieć na uwadze, że sam brak Serbki to dla Energi spore osłabienie. W końcu Jelena to jedna z lepszych podkoszowych w całej lidze i w swojej ekipie jak dotąd odgrywała pierwszoplanową rolę. Jednakże nie możemy tracić czujności, bo w takim układzie rywalki najprawdopodobniej będą opierały swoją grę na niższych zawodniczkach, które co prawda ustępują warunkami fizycznymi naszym środkowym, ale mają nad nimi przewagę szybkości. Musimy zatem skoncentrować się i od początku wejść w odpowiedni rytm gry - twierdzi koszykarka z Beneluxu.

Obiektywnie patrząc trudno oczekiwać, by podopieczne Elmedina Omanicia potrafiły realnie zagrozić Wiśle, skoro w poprzedniej rundzie z trudem pokonały ROW Rybnik. Przed wyciąganiem daleko idących wniosków przestrzega jednak DeMondt. -Może faktycznie pojedynki były zacięte, ale to jednak ekipa z Torunia okazała się lepsza i nie można jej lekceważyć. Zobaczymy zatem, co sobą zaprezentuje i czy zdoła nawiązać do najlepszych występów. My natomiast postaramy się wykorzystać nasze atuty, do których bez wątpienia zalicza się szeroki skład. W porównaniu do przeciwnika dysponujemy znacznie większą liczbą klasowych zmienniczek i myślę, że możemy dzięki temu wiele zyskać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×