Ostatnie starcie o wszystko - zapowiedź meczu CCC Polkowice - Lotos Gdynia

Bardzo zacięta rywalizacja trwa w obecnym sezonie w półfinale rozgrywek Ford Germaz Ekstraklasy pomiędzy CCC Polkowice i Lotosem Gdynia. Po czterech meczach jest remis 2:2, a oba zespoły konsekwentnie wygrywały mecze tylko na własnych parkietach. Jeśli w środę ta prawidłowość się powtórzy, to do finału powinny awansować polkowiczanki, bowiem to one są gospodyniami piątej i decydującej batalii. Jednak Lotos zapewne zamierza zadać kłam tej regule i z pewnością powalczy o pełną pulę.

Wydawało się, że po dwóch w miarę łatwych zwycięstwach Pomarańczowych na własnych śmieciach, pozostanie im tylko w Gdyni postawić przysłowiową kropkę nad "i". Tak się jednak nie stało, ponieważ koszykarki Lotosu w sobotę i niedzielę rozegrały bardzo dobre spotkania, które pozwoliły im wyrównać stan rywalizacji na 2:2. - My przez cały czas wierzyłyśmy, że pomimo dwóch porażek, jesteśmy w stanie powalczyć z zespołem CCC. Wiedziałyśmy, że przez cały sezon grałyśmy bardzo dobrze na własnym parkiecie, więc byłyśmy również świadome również, że mamy szanse wygrać oba mecze - powiedziała specjalnie dla serwisu SportoweFakty.pl po czwartej potyczce zawodniczka Lotosu, Geraldine Robert .

Trzeba przyznać, że Francuzka w rywalizacji z polkowiczankami jest w wyśmienitej formie. Jedyny, słabszy występ silna skrzydłowa zanotowała w pierwszej potyczce, ale w niej cała gdyńska ekipa wypadła blado na tle polkowiczanek. Czarnoskóra skrzydłowa jest zdecydowaną liderką swojego teamu, we wszystkich czterech półfinałowych spotkaniach zgromadziła na swoim koncie aż 74 oczka. Dobre zawody w Gdyni rozegrała też Constance Jinks, dokładając cegiełkę do obu wygranych nadmorskiego klubu. Po słabych meczach w Polkowicach odrodziła się też Jolene Anderson, która zwłaszcza w trzecim meczu pokazała dużą klasę.

Natomiast polkowiczanki w Gdyni zaprezentowały się bardzo przeciętnie. To nie była ta sama drużyna, co w pojedynkach na własnym parkiecie. Koszykarki Arkadiusza Rusina popełniały sporo błędów, a akcje nie układały się po ich myśli, w następstwie czego Pomarańczowe nie miały dobrze przygotowanych pozycji rzutowych. Więcej można się było przede wszystkim spodziewać po liderkach zespołu - Sharnee Zoll  oraz Agnieszce Bibrzyckiej, które zagrały poniżej oczekiwań polkowickich fanów.

Teraz rywalizacja na ostatni mecz przenosi się z powrotem na Dolny Śląsk. Jednak faworyta do awansu wskazać jest niezwykle ciężko, bowiem piąte mecze to często loteria i gra nerwów, co potwierdza na łamach oficjalnego portalu CCC Arkadiusz Rusin  - Mamy atut własnego parkietu i to jest nasza przewaga. W meczu numer pięć jednak wszystko może wydarzyć. Musimy poprawić defensywę oraz skuteczność. Jeśli zagramy na swoim poziomie, to powinno być dobrze. Będzie to jednak bardzo trudne zadanie, bo Lotos zrobi wszystko, co w jego mocy, aby awansować.

Mecz zapowiada się zatem bardzo interesująco i ciężko jest wskazać faworyta do finału, na którego czeka już krakowska Wisła.

CCC Polkowice - Lotos Gdynia / środa, godz. 17:45, transmisja w TVP Sport.

Komentarze (0)