Sensacja we Wrocławiu! - relacja z meczu WKS Śląsk Wrocław - Pogoń Prudnik

WKS Śląsk Wrocław po dramatycznym spotkaniu uległ we własnej hali Pogoni Prudnik 71:73 w pierwszym półfinałowym meczu o awans do I ligi. Punkty na wagę zwycięstwa zdobył równo z końcową syreną Jarosław Pawłowski. W serii do dwóch zwycięstw prudniczanie objęli prowadzenie 1:0.

Cóż to była za końcówka meczu! Dwie minuty przed końcem po dwóch celnych rzutach wolnych Macieja Lepczyńskiego był remis po 67. Wrocławianom zabrakło jednak pomysłu na wykończenie akcji i z trudnej pozycji spudłował Adrian Mroczek-Truskowski. Pogoń Prudnik zebrała piłkę i mądrze wymusiła faul w akcji rzutowej. Krzysztof Chmielarz trafił co prawda jeden z dwóch rzutów, ale wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Śląsk nie pozostał dłużny i szybko odpowiedział punktami Rafała Glapińskiego, któremu dwukrotnie ręka nie zadrżała przy wykonywaniu rzutu. Chwilę później Jarosław Pawłowski spudłował spod samego kosza i na dodatek faulował. Wrocławianie mieli szansę wyjść na trzypunktowe prowadzenie, ale Paweł Bochenkiewicz okazał się w sobotę nieskuteczny. Na szczęście dla miejscowych wyręczył go Radosław Hyży, który po indywidualnej akcji trafił spod samego kosza. Śląsk prowadził 71:68 i był w komfortowej sytuacji. Ewentualny celny rzut za trzy punkty Pogoni oznaczał bowiem tylko remis.

Niemożliwe stało się możliwe. Niezawodny strzelec przyjezdnych, Maciej Lepczyński - trafił z dystansu w ostatniej sekundzie akcji i o czas poprosił trener Śląska, Rafał Kalwasiński. Długie narady, bojowe nastroje i ogłuszający doping kibiców na niewiele się zdały. Wojskowi stracili piłkę, do kontrataku pognali prudniczanie i składną akcją obsłużyli Jarosława Pawłowskiego, który spod kosza, co prawda na raty, ale trafił równo z końcową syreną i w "Kosynierce" nastała cisza. Pogoń sensacyjnie wywozi z Wrocławia zwycięstwo! - Nikt nie mówił, że będzie to łatwa przeprawa. Byliśmy przygotowani na ciężkie zawody i rzeczywiście takie były - Pogoń postawiła nam ciężkie warunki. Wiedzieliśmy na co musimy zwrócić uwagę, ale dziś nie byliśmy w stanie ich zatrzymać. Przegraliśmy na własne życzenie. Nie składamy jednak broni. Jest to impuls, który miejmy nadzieje nas zmobilizuje, w Prudniku pokażemy kto jest lepszy i wrócimy na trzeci mecz do Wrocławia - mówił zaraz po meczu Mateusz Płatek, zawodnik Śląska.

Wcześniej niemal przez całe spotkanie prowadzili prudniczanie, którzy imponowali skutecznością. Doskonale spisał się tradycyjnie Maciej Lepczyński, który w całym meczu zdobył dwadzieścia punktów. W Śląsku poniżej oczekiwań zagrali Radosław Hyży i Mirosław Łopatka. Dwaj doświadczeni gracze zdobyli razem zaledwie 14 punktów. W trzeciej kwarcie sygnał do walki dał rewelacyjny Mateusz Płatek. Waleczny zawodnik wrocławian wielokrotnie walczył o piłkę w parterze i zdobył kilka bardzo ważnych punktów w krytycznym dla swojego zespołu momencie. Popularny "Płacio" zaliczył 8 punktów, 9 asyst i 8 zbiórek. Gdy Śląsk wyszedł na najwyższe w meczu prowadzenie 61:52, znów powróciły problemy ze skutecznością. - Chyba za wcześnie uwierzyliśmy, że już mamy wygrany mecz. Przyszło rozprężenie, popełniliśmy kilka błędów i skończyło się jak się skończyło - tłumaczy Płatek.

WKS Śląsk Wrocław przegrał 71:73 i jest w niezwykle trudnej sytuacji. W środę czeka go bowiem drugie spotkanie na ciężkim terenie w Prudniku, gdzie w sezonie zasadniczym zresztą przegrał. - Seria jest do dwóch zwycięstw, więc na miejscu Pogoni bym się jeszcze nie cieszył. Czeka nas trudne zadanie, bo wygrać w Prudniku nie jest łatwo. Ale skoro Pogoń potrafił wygrać u nas, to tym bardziej my możemy wygrać w Prudniku. Miejmy nadzieję, że właśnie tak się stanie - kończy "Płacio".

WKS Śląsk Wrocław - Pogoń Prudnik 71:73 (25:27, 10:9, 26:16, 10:21)

WKS Śląsk: Mroczek-Truskowski 21, Glapiński 14, Płatek 8, Łopatka 8, Grygiel 8, M. Kowalski 6, Hyży 6, Bochenkiewicz 0, N. Kulon 0, Leszczyński 0.

Pogoń: Lepczyński 20, M. Łakis 15, T. Łakis 12, Chmielarz 9, Pawłowski 7, Kucia 6, Madziar 4, Jankowski 0, Bolibrzuch 0.

Źródło artykułu: