Adam Popek: Przed minionym weekendem wszyscy mieli nadzieje, że uda wam się wygrać dwa pierwsze pojedynki z CCC i tym samym korzystnie rozpocząć finałową rywalizację. To zadanie wykonałyście nienagannie, dzięki czemu sytuacja przed rewanżami jest bardzo komfortowa.
Erin Phillips:Wiedziałyśmy doskonale jak wielkie znaczenie mają dla nas początkowe starcia i przyłożyłyśmy dużą wagę do utrzymania koncentracji na wysokim poziomie. Tylko wtedy bowiem możliwe jest zaprezentowanie pełni umiejętności. Ponadto występowałyśmy na własnym parkiecie. Gdy człowiek jest oswojony z "murami" i ma za sobą wsparcie publiczności, łatwiej jest o wiele rzeczy. Niemniej za kilka dni nie będziemy mogły skorzystać z tych przywilejów. Otwarcie trzeba powiedzieć, że musimy być gotowe na jeszcze większe poświęcenie i wysiłek, jeśli chcemy triumfować również w Polkowicach.
Prawdą jest, że w potyczkach z ekipą z Dolnego Śląska pokazałyście się ze znacznie lepszej strony niż to miało miejsce w poprzedniej rundzie, co powinno być pozytywnym bodźcem.
- Mamy sporo szacunku dla naszych przeciwniczek, które jako kolektyw są bardzo silne. Zdajemy sobie sprawę, że tutaj każdy błąd może nas wiele kosztować, w związku z czym jesteśmy nastawione twardą walkę, której notabene do tej pory nie brakowało. Za sprawą odpowiedniego podejścia nie notujemy większych przestojów czy chwil słabości, ponieważ aby rezultat był pomyślny coś takiego nie może mieć miejsca.
Nie uważasz, że na dyspozycję rywala rzutowały długie zmagania półfinałowe, które zakończył zaledwie trzy dni wcześniej?
- Wbrew pozorom stawiał nam opór przez pełne czterdzieści minut. Fakt faktem w pewnych fragmentach odskakiwałyśmy na większy dystans, ale mimo to do końcowej syreny dawałyśmy z siebie sto procent, bo przeciwnik nie ustępował. W zasadzie bez przerwy czułyśmy jego oddech na plecach. W niedzielę natomiast również u nas w pewnym stopniu pojawiło się zmęczenie, co było naturalną rzeczą biorąc pod uwagę, że poprzednią batalię stoczyłyśmy zaledwie dwadzieścia godzin wcześniej. Można powiedzieć, że szanse szybko się wyrównały.
Niemniej w sobotnie popołudnie Wisła była non stop na prowadzeniu.
- No tak i przyczynił się do tego świetny start. On miał ogromne znaczenie dla losów tamtego meczu oraz poniekąd ustalił jego przebieg. Dzięki niemu szybko wypracowałyśmy sobie bezpieczny dystans i później o wiele spokojniej wcielałyśmy w życie założenia taktyczne oraz kontrolowałyśmy boiskowe wydarzenia. W kolejnym spotkaniu zaś…
Zaczęłyście dominować po zmianie stron.
- Dokładnie (śmiech). W Polkowicach pozostaje nam zatem udowodnić swoją wyższość na "pełnym dystansie".
[b]
Pod adresem twojej osoby także należy skierować kilka słów pochwały. Widać, że w końcu powróciłaś do właściwego sobie rytmu po tym, jak przyszło ci przejąć rolę rozgrywającej.[/b]
- Zgadza się, chociaż de facto nie robi mi większej różnicy czy występuję jako rzucający obrońca czy playmaker. Jestem przyzwyczajona do obu tych pozycji, więc nie traktuje roszad w ich obrębie jako nowość. Zresztą, mogę grać wszędzie tam gdzie zespół mnie potrzebuje. Pamiętajmy, że jego dobro jest na pierwszym miejscu.
Ale w związku z ową zmianą musiałaś przestawić trochę swój tok myślenia na parkiecie. Obecnie masz do spełnienia wiele innych zadań niż tylko dynamiczna penetracja czy szybkie wyjście na pozycję rzutową.
- W pewien sposób na pewno, lecz mój ofensywny styl nadal jest taki sam. To, że w wielu przypadkach dogrywam piłki koleżankom nie zabiera mi możliwości indywidualnego trafiania. Przecież obowiązkiem rozgrywającego jest również zdobywanie punktów. Obie pozycje rzeczywiście różnią się od siebie, ale ja próbuję połączyć ich najlepsze cechy i je wykorzystywać.
Wobec zbliżającego się wyjazdu ważne, by nie tylko jednostki, lecz cały team uwidocznił wszystkie swoje atuty równocześnie. Hala aktualnych wicemistrzyń kraju ma bowiem w sobie pewną specyfikę, w związku z czym o zwycięstwa w niej jest dodatkowo ciężko.
- Tak. Ponadto CCC będzie miało za sobą doping fanów, którzy przyjeżdżając do Krakowa udowodnili, że mocno mu kibicują. Identyczny wątek poruszaliśmy na samym początku mówiąc o naszym obiekcie. Pod Wawelem my czułyśmy się pewniej, a w nadchodzący weekend role się odwrócą. Pomijając jednak otoczkę naszym zadaniem jest przyjmować do świadomości tylko to, co dzieje się między dwoma koszami i liczę, że tutaj żadna z formacji nie zawiedzie.
Ty akurat z ostatniej wizyty w Polkowicach nie masz najlepszych wspomnień. Nie dość, że doznałyście wówczas pierwszej porażki w ekstraklasowym sezonie to jeszcze dała o sobie znać kontuzja, którą później leczyłaś przez blisko 2 miesiące.
- Mój staw skokowy był wręcz zniszczony. Każde wbiegnięcie pod kosz było jak wspinaczka pod jakąś górę. Ogólnie rzecz biorąc tamte zawody w wykonaniu teamu oraz moim były fatalne i nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej albo później przytrafił nam się taki regres. Jednakże lepiej, iż coś takiego stało się wtedy, niż w decydującej fazie rozgrywek.
Czy zatem Biała Gwiazda będzie świętować obronę tytułu na Dolnym Śląsku?
- Jedziemy tam z chęcią odniesienia dwóch wygranych!