Hitchcock w wydaniu wrocławskim - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Trefl Sopot

Atmosfera podniecenia we wrocławskiej Hali Orbita przed meczem numer cztery była wręcz namacalna. Napięcie sięgnęło zenitu po pierwszych dwóch akcjach gospodarzy, jednak potem doszedł do głosu Trefl, który pokazał klasę, uciekł spod topora i czeka nas decydujące starcie w Sopocie.

Gospodarze rozpoczęli mecz w sposób nieprawdopodobny, jakby to pierwsze akcje miały zadecydować o awansie. Kilka sekund po wznowieniu alley-oop z faulem skończył Paul Graham, a po chwili trzypunktową akcją popisał się także Adam Wójcik. Goście jednak nie dali się wybić z uderzenia i dzięki konsekwentnej, chłodnej grze i skuteczności Łukasza Wiśniewskiego szybko wyszli na prowadzenie. Śląsk niczym u Alfreda Hitchcocka, po trzęsieniu ziemi na początku, osłabł w ataku i przez 5 kolejnych minut nie trafił do kosza ani razu. W mgnieniu oka Trefl prowadził już 20:10, a niemoc strzelecką wrocławian przełamał dopiero trójką Slavisa Bogavac. Mimo to zespół znad morza spokojnie kontrolował sytuację w pierwszych dziesięciu minutach gry.

Siedmiopunktowe prowadzenie, które Trefl miał po pierwszej kwarcie, spokojnie utrzymywał w drugiej odsłonie. Doskonała obrona gości wymuszała chaotyczne akcje Śląska, rzuty często oddawane były w pośpiechu, w ostatnich sekundach akcji. Już po siedmiu minutach swoje trzecie przewinienie złapał jednak Łukasz Wiśniewski, najlepszy do tamtej chwili zawodnik przyjezdnych i musiał opuścić boisko. Nie wpłynęło to jednak na obraz gry. Śląsk popełniał potężne błędy przy zastawianiu i bezlitośnie wykorzystywał je Filip Dylewicz. W końcówce uaktywnił się również Łukasz Koszarek i do szatni to goście schodzili z wysokim prowadzeniem - 43:34.

Trzecia kwarta zaczęła się od ślicznego podania Bogavaca do Pawła Buczaka  i szybkiej wymiany trójek Grahama i Jermaine'a Malletta. Amerykanin, który w pierwszej piątce zastąpił słabego w tej serii Adama Waczyńskiego, kilka akcji później faulowany był przy rzucie z dystansu i wykorzystał wszystkie próby. Dzięki spokojnej egzekucji w ataku i znakomitej obronie Trefl, zwłaszcza przy podwajaniu Aleksandara Mladenovicia, utrzymywał mniej więcej dwucyfrową różnicę na swoją korzyść. Słaby tego dnia w ataku Śląsk nie trafiał, a goście grali swoje. Po wolnych Sauliuas Kuzminskasa ich prowadzenie urosło do 17 "oczek" (61:44), ale ostatnie słowo w tej kwarcie należało jednak do gospodarzy i na 10 minut przed końcem meczu było 63:50 dla Trefla.

Widząc tak dysponowanego rywala trudno było wierzyć w odrobienie tej straty, tym bardziej, że podopieczni Karlisa Muiznieksa szybko je powiększyli. Po trójce Vonteego Cummingsa zrobiło się 72:54 i losy spotkania były przesądzone.

W końcówce miało miejsce nieprzyjemne zdarzenie. Po podkoszowym starciu ucierpieli Wiśniewski i Marcin Stefański. Ten drugi został wręcz znokautowany (przypadkowo) przez kolegę z drużyny, chwilę nie podnosił się z parkietu i opuścił go z zakrwawioną twarzą. Otrzymał jednak ogromne owacje od miejscowej publiczności. Jak się później dowiedzieliśmy, jego zdrowiu nic nie zagraża.

Czynnikiem decydującym o wygranej Trefla była na pewno o wiele lepsza obrona indywidualna niż we wcześniejszych spotkaniach, a także atakowanie deski. Przyjezdni zebrali piłkę w ataku 10 razy. Udało im się również zatrzymać Roberta Skibniewskiego na niższym niż zazwyczaj poziomie - rozgrywający Śląska miał 12 punktów, ale tylko 5 asyst.

Na osobną wzmiankę zasługuje występ Łukasza Koszarka. Lider Trefla miał 16 punktów, asystował 5 razy i zebrał 6 piłek, trafił 5/7 rzutów z gry i był bezbłędny z linii wolnych. Losy serii odmienił też być może Jermaine Mallet, który zdobył 11 "oczek" i miał tyle samo zbiórek.

- Moi gracze pokazali dziś, że są świetni i to po obu stronach - w ataku i w obronie. Rozumiemy jednak swoją sytuację. Ta wygrana nic nam nie da, jeżeli przegramy w Sopocie, dlatego powtarzam, że plan został dziś wykonany tylko częściowo - studził atmosferę po meczu Karlis Muiznieks.
Śląsk Wrocław - Trefl Sopot 62:77 (15:22, 19:21, 16:20, 12:14)
Śląsk:

Skibniewski 12, Graham 12, Buczak 10, Bogavac 10, Mladenović 7, Wójcik 7, Diduszko 2, Niedźwiedzki 2
Trefl:

Koszarek 16, Wiśniewski 11, Mallet 11 (11 zb.), Turek 10, Kuzminskas 9, Stefański 4, Waczyński 3, Cummings 3

Stan rywalizacji: 2:2.

Komentarze (4)
luksin
1.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Woy9
1.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
11Lisek11: Waca jest słabiutki w tej serii psychicznie co pokazał w końcówce trzeciego meczu i dziś z 3 oczkami. bądźmy realistami , już wiem czemu nie grał w kadrze na Eurobaskecie. Facet się Czytaj całość
Fan Radexu
30.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Liczyłem na sensację, ale trudno. Najwyraźniej będzie nam dane spotkać się w finale. Jeden pomorski zespół pokazał charakter i u siebie po takim powrocie nie da już sobie wydrzeć awansu. Teraz Czytaj całość
11lisek11
30.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
'Amerykanin, który w pierwszej piątce zastąpił słabego w tej serii Adama Waczyńskiego'. Człowieku obejrzyj statystyki Wacy z meczy 1 i 2. 1- 15 punktów, 2- 19, 8 zb