Pierwsze spotkanie Startu i Rosy w finałach I ligi przyniosło nie lada niespodziankę. Zespół gości w trudnej hali GOSiR w Gdyni pokonał Start 82:67. Gospodarze fatalnie zagrali w drugiej połowie, a jedynie Piotr Śmigielski dotrzymywał kroku drużynie z Radomia. Gdynianom brakowało zwłaszcza dobrej gry Grzegorza Mordzaka i Mateusza Kostrzewskiego, którzy w sezonie zasadniczym byli filarami w meczach z Rosą.
Niedzielne spotkanie rozpoczęło się podobnie, jak pierwsze - od twardej, męskiej gry, w której zawodnicy nie stronili od przewinień. Ponownie też jako pierwszy to Start wyszedł na prowadzenie, a trener Mariusz Karol po niespełna czterech minutach musiał prosić o przerwę na żądanie. W zespole gdynian było widać wielką koncentrację, co przełożyło się na każdy element gry. Każdy oprócz obrony, w której gospodarze wciąż popełniali spore błędy. Rosa prezentowała się podobnie jak w sobotę - skupiona i bez kompleksów walcząca z faworyzowanym przeciwnikiem.
Od początku drugiej części meczu Start stopniowo budował prowadzenie. Było to jednak o tyle trudne, że gospodarze mieli problemy ze skutecznością, a dobrą grą po przeciwnej stronie parkietu imponował Marcin Kosiński (Iwo Kitzinger). Z upływem czasu Rosa słabła i nie potrafiła odpowiedzieć na coraz ofensywniejszych gdynian. Dodatkowo już w połowie tej części spotkania czwarty faul na swoim koncie zapisał Michał Nikiel i trener Karol mógł martwić się nie tylko coraz mniej korzystnym wynikiem, ale i rotacją. Obie drużyny za to miały równie wielkie problemy ze skutecznością za trzy punkty - w pierwszej połowie wpadły zaledwie dwa takie rzuty na 23 próby.
Kibice na hali GOSiR z pewnością nie mogli czuć się zbyt spokojnie, kiedy - podobnie jak w pierwszym meczu - Rosa rzuciła się do odrabiania strat. Szczęśliwie jednak dla gdynian w niedzielę Start lepiej pilnował przewagi i już po pięciu minutach zwiększył prowadzenie do 14 punktów po trójce Tomasza Wojdyły. Rosa walczyła, ale mimo dobrej dyspozycji Piotra Kardasia, gospodarze oddalali się coraz bardziej. Na dziesięć minut przed końcem Start wygrywał 56:38 i był blisko odniesienia pierwszego zwycięstwa w finałach.
Mimo wysokiego prowadzenia przeciwników Rosa nie składała broni i po niespełna trzech minutach trener Paweł Turkiewicz musiał wykorzystać swoją ostatnią przerwę na żądanie. Z trudem wyrobiona przewaga topniała w oczach i w połowie czwartej kwarty gdynianie wygrywali już tylko różnicą 13 punktów. To było jednak wszystko, na co było stać zespół z Radomia tego wieczoru i po serii punktów gospodarzy stawało się jasne, że ten mecz należy do Startu. Ostatecznie Rosie nie udało się wygrać drugiego finałowego spotkania na parkiecie przeciwnika i przegrała 73:56.
Start Gdynia - Rosa Radom 73:56 (17:16, 18:10, 21:12, 17:18)
Start: Wojdyła 16, Mordzak 14, Śmigielski 13, Kostrzewski 12, Andrzejewski 7, Lisewski 6, Szpyrka 5.
Rosa: Donigiewicz 17, Kosiński 16, Kardaś 13, Zalewski 6, Nikiel 2, Radke 2.
Stan rywalizacji: 1:1
Udany rewanż na własnym parkiecie - relacja z meczu Start Gdynia - Rosa Radom
Start Gdynia w drugim meczu finałów I ligi pokonał Rosę Radom 73:56. O zwycięstwie zadecydowała głównie dobra gra podkoszowego duetu Tomaszów Wojdyły i Andrzejewskiego.