Adam Popek: Trudno było ci powrócić do obowiązków po kilku tygodniach przerwy?
Paulina Pawlak: Rzeczywiście mobilizacja przychodziła dosyć ciężko, tym bardziej, że od zakończenia świętowania po zdobyciu mistrzostwa do momentu wyjazdu na kadrę nie miałam wielu chwil na odpoczynek. Ten okres zleciał niezwykle szybko. Niemniej pozostaje przestawić myśli i ponownie skupić się na pracy, bo eliminacje rozpoczną się już wkrótce. Myślę, że te kilka dni zgrupowania jakie mamy za sobą pomogły każdej z nas w aklimatyzacji, w związku z czym z każdym dniem powinno być lepiej.
Ale inauguracyjny pojedynek odbędzie się za niespełna miesiąc, więc wydaje się, że to jednak sporo czasu.
- I tak i nie. Przecież parę dziewczyn miało zdecydowanie dłuższą przerwę, oscylującą nawet wokół dwóch miesięcy, wobec czego ich powrót do optymalnej dyspozycji trochę potrwa. Ja nie robiłam nic przez kilkanaście dni, a i tak czuję, że wypadłam z formy. Mając to na uwadze trzeba pamiętać, że zburzyć coś jest łatwo, ale odbudować już nie. W związku z tym dosłownie każdy dzień musimy dobrze przepracować.
Tego procesu nie ułatwiają braki personalne spowodowane między innymi licznymi urazami.
- To fakt. Najlepszym przykładem jest choćby Elżbieta Mowlik, która pauzowała około osiem tygodni i teraz dopiero wchodzi w trening. Ja aż takich kłopotów nie miałam, ale i tak ze względu na zalecenia od lekarza pierwsze dni spędziłam pracując indywidualnie, co jest pokłosiem urazu kręgosłupa, który dokuczał mi notabene jeszcze podczas finałów FGE. Całość musiała się zregenerować, więc nie mogłam z marszu narzucić sobie dużych obciążeń. W zamian dużo truchtałam i ćwiczyłam na siłowni, by stopniowo dostarczać organizmowi niezbędne bodźce. Patrząc dalej na zespół cieszy, iż po konsultacjach ze specjalistą dołączyła do nas Aleksandra Chomać. Czekamy jeszcze na Agnieszkę Bibrzycką, która leczy skręconą kostkę. W kontekście wspólnych występów najważniejszym jest, by stworzyć prawdziwy kolektyw. Wtedy jesteśmy w stanie wiele osiągnąć.
Ogromna szkoda, że tym razem nie pomoże wam Ewelina Kobryn. Przecież w zeszłym roku to ona była bezapelacyjnie najważniejszą postacią kadry.
- Jej absencja stanowi dużą ujmę. Zresztą "Ewcia" nie tylko podczas Eurobasketu, ale też w poprzednich kilku latach bardzo nam pomagała. Każdy jednak zdaje sobie sprawę, że teraz jest w Seattle i życzymy jej powodzenia, by spełniła się w swojej karierze. Ona na pewno też nam kibicuje. Cóż zrobić, nie odmienimy rzeczywistości i pozostaje nam skoncentrować się na obecnym stanie posiadania, który trzeba maksymalnie wykorzystać.
W najbliższej przyszłości reprezentacja prowadzona będzie przez trenera Jacka Winnickiego. Nie da się ukryć, że jest on ostatnim polskim szkoleniowcem, który osiągał sukcesy w żeńskim baskecie.
- Miałam okazję współpracować z nim w Lotosie Gdynia. Bardzo mile go wspominam i uważam, że gwarantuje on naprawdę wysoki poziom. Niestety nie może być teraz z nami z racji na kontrakt, który ma podpisany w Turowie Zgorzelec. Zespół ten dopiero kończy swoje rozgrywki i szkoleniowiec automatycznie musi pozostać tam do samego finiszu. To też jest dla nas pewnego rodzaju utrudnienie, ale myślę, że poradzimy sobie również z tym aspektem. Przebywamy z dwoma asystentami, którzy świetnie wykonują swoją pracę i realizują założenia poczynione wspólnie z selekcjonerem. Dzięki temu już teraz powoli przyswajamy filozofię gry w poszczególnych formacjach, co z pewnością zaprocentuje.
Będziecie miały też parę okazji do przetestowania różnych wariantów taktycznych. Sparingi z Ukrainą czy Niemkami są z pewnością istotnym elementem całych przygotowań.
- Mamy zaplanowanych siedem meczów towarzyskich, które liczę, że pozwolą nam przećwiczyć wszystkie zagrywki. Dodatkowo bez wątpienia pomogą w odzyskaniu motoryki, która jak wspominałam nie stoi na najwyższym poziomie. Obyśmy zatem po zgrupowaniu oraz tych kilku potyczkach były gotowe na prawdziwe wyzwanie.
Z twoich słów można wywnioskować, że waszym największym atutem będzie sam kolektyw. A oprócz tego?
- Priorytetem jest nauczyć się wykorzystywać umiejętności i zalety poszczególnych zawodniczek. Na tym właśnie polega wspólne dążenie do zwycięstwa. Do tego dochodzi twarda obrona, która wielokrotnie wpływa na końcowy rezultat. W ofensywie z kolei liczymy na Agnieszkę Bibrzycką oraz to, że pozostałe dziewczyny będą w pełni zdrowe. A wiele z nich naprawdę czuje basket i w swoich klubach odgrywało czołowe role. Nie ma sensu jednak obarczać odpowiedzialnością jednostek. Drużyna jest numerem jeden.
Wasi eliminacyjni przeciwnicy są pewnego rodzaju zagadką. Wciąż nie wiadomo w jakich składach de facto wystąpią, co nie pozwala ocenić ich realnej siły.
- My też jesteśmy podobnie postrzegane. Być może rywalki wiedzą, że zagramy bez Eweliny Kobryn, ale o nieobecności dziewczyn wytypowanych do szerokiej kadry już nie. Cóż powiedzieć, na takie wydarzenia zwykle oddziałuje składowa przyczyn. My zwracamy uwagę na siebie i budujemy przyszłość w oparciu o aktualny stan posiadania. Oponentami na razie się bliżej nie zajmujemy, choć mamy świadomość ich klasy, szczególnie Serbii oraz Czarnogóry.