Oded Brandwein: Przejście na kolejny poziom

Od kilkunastu dni Oded Brandwein nie jest już graczem Kotwicy Kołobrzeg. Izraelczyk z polskim paszportem przeszedł do lokalnego rywala - Energi Czarnych Słupsk.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Choć konfrontacja Energi Czarnych Słupsk i Kotwicy Kołobrzeg nie dostarczała nigdy tak wielkich emocji jak pojedynki słupskiego zespołu i AZS Koszalin, nadal można mówić o sąsiedzkiej rywalizacji nadmorskich drużyn. I transfer z jednego klubu do drugiego gwarantuje zawodnikowi nieprzychylność w kolejnym sezonie ze strony kibiców drużyny opuszczonej. Z tym w przyszłych rozgrywkach będzie musiał zmierzyć się Oded Brandwein, izraelski obrońca, który od kilku dni jest graczem słupskiej ekipy.

- Dla mnie transfer do Energi Czarnych jest po prostu przejściem na kolejny poziom. To tak jak aktualizacja oprogramowania na komputerze, gdy stare nie daje sobie rady. Dla mnie Czarni to po prostu większy klub od tego, w którym grałem w zeszłym sezonie - mówi były zawodnik Kotwicy, dodając - Prezes klubu od samego początku poinformował mnie, że widzą dla mnie miejsce w zespole i podczas negocjacji był bardzo fair. Szybko podpisaliśmy kontrakt.

Trudno nie zgodzić się z faktem, że transfer z Kołobrzegu do Słupska to przejście na wyższy poziom. W poprzednim sezonie kołobrzeżanie zakończyli rozgrywki poza najlepszą ósemką, podczas gdy Energa Czarni do samego końca walczyli o awans do półfinału, ostatecznie przegrywając ćwierćfinał z późniejszym brązowym medalistą, Zastalem Zielona Góra. - Nie boję się niczego. Kariera każdego koszykarza polega na wspinaniu się na kolejny szczebel, a to będzie kolejny szczebel. Jednakże, gdybym otrzymał ofertę z Euroligi, też nie wahałbym się ani chwili. Trzeba wykorzystywać okazje, które daje ci los - tłumaczy Brandwein.

W poprzednim sezonie Izraelczyk z polskim paszportem debiutował na parkietach Tauron Basket Ligi, bowiem wcześniej rywalizował tylko w swoim macierzystym kraju. Ostatecznie rozegrał bardzo dobry sezon w barwach Kotwicy - notował przeciętnie 12,2 punktu i 4 asysty - i aż dziw, że włodarze kołobrzeskiego zespołu nie zaproponowali zawodnikowi przedłużenia umowy. Nieoficjalnie mówi się jednak, że koszykarz nie otrzymał kolejnej propozycji kontraktu ze względu na zachowanie poza parkietem.

- Kotwica nie zaoferowała mi żadnej umowy. Myślę, że gdyby takową przedstawiła, chciałbym skorzystać z tej szansy w podziękowaniu za to, że dali mi możliwość gry w TBL w poprzednim sezonie. Dzięki grze w Kotwicy, moje nazwisko stało się bardziej rozpoznawalne - tłumaczy Brandwein, odsłaniając przy okazji okoliczności, o których przeciętny kibic nie wie. - Sumując, myślę, że nie przedstawili mi oferty, ponieważ założyli, że jej nie podpiszę, bo nadal są mi dłużni pewną kwotę pieniędzy za poprzedni sezon. Nie zapłacili także prowizji mojemu agentowi - dodaje koszykarz.

W powszechnej opinii koszykarskich ekspertów czy dziennikarzy, transfer Brandweina nigdy nie doszedłby do skutku, gdyby nie polski paszport 24-letniego Izraelczyka. Co na to sam zainteresowany? - Dla mnie Czarni to idealne miejsce do kontynuowania rozwoju i sądzę, że nie ma to znaczenia czy jestem Izraelczykiem, Polakiem czy Amerykaninem. Najlepiej zadzwoń do prezesa i się go zapytaj. Ja wiem swoje i wierzę, że po prostu w barwach Czarnych mogę być jednym z najlepszych graczy ligi. Mój paszport nie ma nic do rzeczy - mówi były obrońca Kotwicy.

Na chwilę obecną Czarni mają w swoim składzie pięciu rodzimych koszykarzy (poza Brandweinem jeszcze Marcin Dutkiewicz, Mateusz Kostrzewski, Michał Nowakowski i Robert Tomaszek) oraz jednego zagranicznego (Valdas Dabkus). Już w tej chwili wiadomo, że nie zmniejszą się aspiracje zespołu, który będzie chciał włączyć się w walkę o półfinał. - Najbardziej chciałbym zagrać w finale i jestem dobrej myśli. Na razie jednak za wcześnie by o tym mówić - kończy nowy nabytek Energi Czarnych Słupsk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×