Ales Pipan: Stopniowo podnosić poziom

Reprezentacja Polski ma już za sobą pierwszy sparing w okresie przygotowawczym. Na chwilę obecną nie ma powodów do zmartwień, o czym przekonuje selekcjoner Ales Pipan.

W sobotniej konfrontacji przeciwko kadrze Chin, Polacy pokazali się z dobrej strony. I choć ostateczny rezultat nie był dla nich korzystny, to jednak plusów dostrzegało się sporo. - Na sam początek trudno narzekać. Skupiliśmy się odpowiednio przy defensywie, dzięki czemu rywal nie zdobywał wielu punktów. W ataku zaś udało nam się kilka razy wyprowadzić poszczególnych graczy na czyste pozycje i takie aspekty cieszą, bo pamiętajmy, że jesteśmy dopiero na starcie przygotowań - mówi Ales Pipan.

Wybiegając w przyszłość, nie da się ukryć, że jeśli biało-czerwoni pokażą takie oblicze jak w trakcie pierwszych dwudziestu minut w Spodku, to o awans mogą być raczej spokojni. - Zgadza się, choć nie uważam, że jest to szczyt możliwości tego zespołu. Cele, które sobie wyznaczamy, wiążą się z ciągłym progresem, więc nie zadowalajmy się aktualnym stanem posiadania - twierdzi pierwszy trener.

Selekcjoner Ales Pipan docenił swoich podopiecznych
Selekcjoner Ales Pipan docenił swoich podopiecznych

Słoweniec jednocześnie tonuje szybko nastroje i przypomina, że wciąż ma miejsce wiele uchybień. - Nie możemy być w stu procentach gotowi do maksymalnego wysiłku i z łatwością wykorzystywać wszystkich atutów. Pewne braki uwidoczniły się na finiszu, a on okazał się niepomyślny - uważa i po chwili dodaje. - Spokojnie będziemy pracować nad niwelowaniem mankamentów. Bez wątpienia odczuwamy brak Macieja Lampe i Adama Hrycaniuka, lecz z czasem pojawią się na parkiecie. Obecnie jestem usatysfakcjonowany z poziomu i chcemy systematycznie go podnosić.

W osiągnięciu optymalnej dyspozycji pomocne powinny okazać się liczne sparingi, które czekają team w najbliższym czasie. - Musimy brać udział w jak największej liczbie spotkań, by móc przećwiczyć wszystko w praktyce. Reprezentację tworzy inny skład, więc żeby osiągnąć wzajemne zrozumienie, potrzeba takich testów. Jeśli chcemy prezentować solidny basket, to nie ma innej drogi.

Kibiców zgromadzonych w katowickiej hali martwić mogła jedynie absencja wspomnianego Macieja Lampe, który nie wybiegł nawet na rozgrzewkę. - On chce grać już teraz, ale jego staw skokowy wciąż pozostawia wiele do życzenia. Przypuszczam, że będzie można skorzystać z niego podczas turnieju w Bułgarii. Wtedy też zgra się razem z kolegami i jednocześnie wzmocni kolektyw - kończy Pipan.

Komentarze (1)
luksin
22.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
bedzie dobrze:)