Sopot Basket Cup: Duże emocje na starcie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W pierwszym meczu turnieju Włosi po bardzo nerwowej końcówce pokonali Łotwę 87:85. Prawdą jest jednak, że właściwie do końca nie mogli być pewni swego. Najwięcej punktów uzbierał dla nich Marco Cusin.

Spotkanie inaugurujące zmagania w ERGO Arenie rozpoczęło się po myśli Włochów. Koszykarze z półwyspu Apenińskiego mimo braku kilku czołowych ogniw dość szybko objęli prowadzenie i świetnie radzili sobie w podkoszowej walce. Tutaj prym wiódł Marco Cusin, który na każdym możliwy sposób ogrywał wysokich Łotyszy.

Rywalizacja zrobiła się wyrównana dopiero po kilku minutach, a wszystko za sprawą Rihardsa Kuksiksa. 24-latek wziął na siebie ciężar odpowiedzialności i niekiedy w pojedynkę rozrywał defensywę Italii. Dzięki temu nie tylko on, ale też cały team nabrał pewności siebie, prezentując się znacznie lepiej aniżeli w początkowym stadium.

Wynik oscylował wokół remisu również podczas drugiej kwarty. Obie strony szły łeb w łeb i próbowały jak najlepiej wykorzystywać własne atuty. Włosi wciąż imponowali ustawieniem w polu trzech sekund, a podopieczni Ainarsa Bagatskisa skutecznie trafiali z dystansu. Czynili to na tle dobrze, że nawet chwilowa dekoncentracja przeciwnika wystarczała do powiększenia ogólnego dorobku. Jednak ku ich niezadowoleniu pod koniec pierwszej połowy uaktywnił się Stefano Mancinelli, efektem czego ekipa znad Adriatyku mogła spędzić długą przerwę ze świadomością pięciopunktowej zaliczki.

Odpoczynek nie wybił jej z rytmu. Po ponownym wyjściu na boisko w pełni kontrolowała wydarzenia, co potwierdzał wynik 57:48. Łotwa wyraźnie nie potrafiła skutecznie zareagować. Oczywiście wciąż notowała pojedyncze trafienia zza linii 6, 75 m, lecz czyniła to za rzadko. Italii zagroziła dopiero, gdy poszczególni zawodnicy zdecydowali się na dynamiczne penetracje, które w pewnym stopniu były zaskoczeniem. Dzięki nim przed czwartą "ćwiartką" nie stała na straconej pozycji.

Wspomniany fragment mocno podbudował protokołowych gospodarzy meczu i od tego momentu w trójmiejskiej hali zagościła ambitna walka o zwycięstwo, zupełnie jakby na finiszu czekała gratyfikacja. Widząc taki obrót sprawy, Łotysze postanowili jeszcze bardziej skupić się i triumf mieli tuż przed sobą! Jednakże, podczas decydujących momentów więcej zimniej krwi zachował oponent i to on równo z syreną cieszył się z wygranej.

Łotwa - Włochy 85:87 (21:25, 22:23, 16:17, 26:22)

Łotwa: Kuksiks 23, Meiers 13, K. Berzins 12, Strelnieks 10, Majeris 8, Dairis Bertans 4, Jeromanovs 4, Vecvargas 4, A.Berznis 4, Davis Bertans 3, Selavkos 0

Włochy: Cusin 18, Pierto 14, Gigli 13, Mancinelli 11 Poeta 9, Viggiano 7, Datome 4, Cinciarini 4, Vitali 2, Cavaliero 1.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)