Dubljević zapewnił zwycięstwo - relacja z meczu Łotwa - Czarnogóra

W pierwszym niedzielnym starciu niespodzianki nie było. Faworyzowana reprezentacja z Bałkanów pewnie pokonała Łotwę 93:82, kontrolując losy rywalizacji właściwie przez cały czas jej trwania.

W tym artykule dowiesz się o:

Obie drużyny bardzo ochoczo podeszły do rywalizacji. W związku z tym od początku obserwowało się twardą, fizyczną grę i zarazem walkę o każdą piłkę. Pierwotnie wiele wskazywało na to, że w takich realiach lepiej odnajdzie się Łotwa, która szybko objęła prowadzenie, ale wówczas akcję "3+1" zanotował Suad Sehović, czym ewidentnie rozruszał swój zespół.

Obronę podopiecznych trenera Bagatskisa nękał też Bojan Dubljević. 21-latek bezbłędnie mierzył z półdystansu i śrubował wynik, który w połowie kwarty brzmiał już 17:12 dla Czarnogóry. Rywale oczywiście starali się zapobiec tej wzrastającej dominacji, lecz często brakowało im argumentów, a to z kolei rodziło frustrację.

Dystans zmniejszył się gdy faul techniczny otrzymał trener Luka Pavicević, co stworzyło Łotyszom szansę na "podreperowanie" ofensywy. Sprawy w swoje ręce wziął jeden z lepszych strzelców w drużynie Kaspars Berzins, dając jednocześnie próbkę nieprzeciętnych umiejętności. Jednakże stać go było tylko na chwilowy zryw. Potem całe widowisko przyjęło znany wcześniej scenariusz i prym wiodła Czarnogóra. Sporo pożytecznej pracy wykonywali Milko Bjelica oraz Nikola Ivanović. Ten drugi zaliczył między innymi "trójkę" z okolic ósmego metra. Wspomagał ich wspominany Dubljević. Nie dziwiło zatem, że bałkańska ekipa schodziła na przerwę z piętnastopunktową zaliczką.

W drugiej połowie kontynuowała rozpoczęte dzieło. Z łatwością wcielała w życie założenia taktyczne i potwierdzała wysokie aspiracje. Oponent potrafił zagrozić tylko przy pojedynczych rzutach z dystansu, jednak czynił to na tyle rzadko, że całokształt pozostawał niezmienny. Pozytywną kartę zapisał Aleksa Popović, przejmując odpowiedzialność za zadania strzeleckie. W rewanżu kilka razy ofensywnym wejściem popisał się Rolandas Freimanis, tyle że jego reprezentacja potrzebowała znacznie więcej. Przed decydującą batalią Czarnogóra wygrywała bowiem aż 76:53.

Ostatnia kwarta przebiegła bez zakłóceń. Dowodzony przez trenera Pavicevicia team pewnie zmierzał po swoje i wyczekiwał czterdziestej minuty. Łotwie z kolei wobec takich realiów pozostawało jedynie wykazać się ambicją i dokładnie tak uczyniła. Uwagę publiczności efektownym wsadem zwrócił Mareks Majeris. Postawy pogratulować należało też Berzinsowi, który tego popołudnia miał niespożyte siły. I choć na finiszu obaj stali w przegranym polu, to głów absolutnie zwieszać nie musieli.

Łotwa - Czarnogóra 82:93 (19:27, 18:25, 16:24, 29:17)

Łotwa: K. Berzins 27, Freimanis 11, Jeromanovs 8, Majeris 7, A. Berzins 6, Dairis Bertans 5, Davis Bertans 4, Meiers 4, Vecvargas 4, Kuksiks 3, Strelnieks 3,

Czarnogóra: Dubljević 20, Suad Sehović 10, Dasić 10, Bjelica 10, Popović 10, Ivanović 7, Sead Seković 7, Sekulić 7, Rocheste 5, Dragicević 4, Mihailović 3

Komentarze (0)