W trakcie poniedziałkowego treningu na obiektach sportowych należących do organizacji z Ohio, młody lider drużyny rozegrał swój pierwszy mecz w systemie "pięciu na pięciu" od czasu kontuzji.
Przypomnijmy, że Kyrie Irving złamał prawą rękę 14. lipca, kiedy na jednym z treningów przed ligą letnią uderzył ręką w ścianę hali. Rozgrywający podkreślał, że nie był to wynik frustracji, a nieszczęśliwy wypadek - próba odbicia się od ściany. Kilka dni później Irving przeszedł operację, która miała umożliwić mu powrót do zdrowia na początku września.
W międzyczasie koszykarz ciężko pracował nad swoją formą wytrzymałościową, a także kozłowaniem lewą ręką. Jak sam podkreśla, poprawił umiejętności w lewej ręce, a z prawą jest nawet lepiej niż przed urazem. To bardzo ważne, bowiem Kyrie należy do niewielkiej grupy rozgrywających, którzy mają świetnie ułożony rzut. W debiutanckim sezonie notował średnio 18,5 punktu, 3,7 zbiórki i 5,4 asysty na mecz, rzucając przy tym na dobrej 46 proc. skuteczności za dwa i 40 proc. zza łuku. Swój największy popis strzelecki rookie dał podczas meczu NBA Rising Stars Challenge, kiedy poprowadził swój team do zwycięstwa notując perfekcyjne 8/8 za trzy.
Teraz koszykarz zapewnia już, że wrócił do dawnej formy, choć nie było to łatwe. - Nie mogłem zawiązać butów, ani założyć paska. To był ciężki okres, ale cieszę się, ze mam już to za sobą i w pełni zdrowia mogę wracać do treningów. (...) Bez przerwy miałem przy sobie pomocnych ludzi. Dziękuję znajomym i mojemu tacie - komentował zaraz po pierwszym treningu, Kyrie Irving.