Nieudany pościg Królewskich, Efes Stambuł zdemolował obrońcę trofeum

Kilka ciekawych spotkań odbyło się w piątek na parkietach Euroligi. Najwięcej emocji było w starciu Chimek Moskwa z Realem Madryt, które wygrali gospodarze 86:85.

Spotkanie w stolicy Moskwy dostarczyło wiele emocji. Chimki Moskwa już od pierwszych minut, głównie za sprawą duetu graczy wysokich Kresimira Loncara i Paula Davisa objęli kilku punktowe prowadzenie. Rosyjski zespół prowadził po pierwszej kwarcie 25:18, a na przerwę schodził utrzymując 7 punktową zaliczkę. "Królewscy" sprawiali wrażenie drużyny zagubionej, źle egzekwowali swoje ofensywne zagrywki, w ich grze nie było widać, pomysłu i polotu, a dodatkowo szwankowała skuteczność.

Wydawało się, że po przerwie zobaczymy inny Real Madryt, ale podopieczni Laso Pablo fatalnie rozpoczęli trzecią partię, a Chimki w pełni kontrolowały przebieg zdarzeń na parkiecie, prezentując bardzo zespołową koszykówkę. Dość wspomnieć, że aż sześciu zawodników rosyjskiej drużyny zanotowało podwójne zdobycze punktowe. Na słowa uznania zasłużył zwłaszcza Zoran Planinić, który w całym meczu oprócz 12 "oczek" dopisał na swoim koncie także 7 asyst. Wicemistrz Hiszpanii po trzech kwartach schodził z parkietu ze stratą czternastu punktów (69:55) i wydawało się, że jest już po meczu.

Nic z tych rzeczy. Czwarta kwarta to od początku pogoń graczy z płw. Iberyjskiego. Sygnał do odrabiania strat dali Rudy Fernandez i Felipe Reyes. Obaj reprezentanci Hiszpanii zapisali na swoim saldzie po 15 punktów i obok Jaycee Carroll (14), byli najlepszymi zawodnikami w swoim zespole. Niestety dla gości znakomita skuteczność w ostatniej odsłonie gry nie wystarczyła do odrobienia strat. "Królewskim" zabrakło najzwyczajniej czasu i po zaciętej końcówce, ostatecznie przegrali minimalnie 86:85.

Znacznie mniej emocji było w Stambule, gdzie miejscowy Anadolu Efes zniszczył obrońcę tytułu Olympiacos Pireus (98:72). O porażce Greków zadecydowała w dużej mierze fatalna postawa w pierwszej kwarcie, którą Turcy wygrali 30:13. Niesamowitą partię w szeregach gospodarzy zaliczył zwłaszcza Jordan Farmar. Amerykanin zdobył 25 punktów, zachowując 100% skuteczność rzutów z dystansu (4/4). Kluczem do zwycięstwa gospodarzy okazała się twarda obrona Turków i dominacja w strefie podkoszowej. To właśnie współpraca graczy niskich ze Stanko Baraćem, Semihem Erdenem i Dusko Savanoviciem okazała się "wodą na młyn" na grecką obronę. W szeregach gości tradycyjnie już najlepszy był Vassilis Spanoulis (14 pkt, 4 as.), którego dzielnie wspierał także Kyle Hines (13 pkt, 9 zb.)

Tylko przez trzy kwarty euroligowy debiutant Cedevita Zagrzeb nawiązywała wyrównaną walkę z EA7 Emporio Armani Mediolan. Chorwatom nie pomogła rewelacyjna dyspozycja Mickaela Gelabele zdobywcy 20 punktów. Podopieczni Bozidara Maljkovicia, zginęli od własnej broni. Włosi, aż 11 razy ukarali defensywę klubu z Zagrzebia rzutami z dalekiego dystansu, przy bardzo wysokiej 50% skuteczności. Katem Cedevity okazał się zwłaszcza Omar Cook, którego 5 z 7 rzutów za 3 pkt znalazło drogę do kosza. Rozgrywający Armani rozdał także 6 asyst, co przy dobrej dyspozycji Keitha Langforda w zupełności wystarczyło do odniesienia wyjazdowego zwycięstwa w stosunku 71:83. Był to drugi triumf koszykarzy z Mediolanu, którzy tym samym objęli wraz z Żalgirisem Kowno przewodnictwo w grupie C.

Niespodziewanej porażki doznali koszykarze Caja Laboral Vitoria, którzy we własnej hali musieli uznać wyższość Żalgirisu Kowno. Litwini potwierdzili, że ubiegłotygodniowe lanie jakie sprawili u siebie Cedevicie Zagrzeb nie było dziełem przypadku. O sukcesie gości zadecydowała dobra postawa rodzimych weteranów Darjusa Lavrinovicia i Rimantasa Kaukenasa oraz znakomita dyspozycja rzutowa Dardana Tremmela, który trafił wszystkie 7 rzutów z półdystansu. Przyzwoity występ w barwach baskijskiej ekipy zaliczył wracający do wysokiej formy po kontuzji Maciej Lampe. Polak zapisał na swoim koncie 12 punktów i 4 zbiórki. Jego drużyna przegrała jednak po zaciętej walce 71:77, ponosząc tym samym drugą porażkę w drugim swoim występie w tegorocznej Eurolidze.

Cenne zwycięstwo odnieśli także koszykarze Fenerbahce Stambuł. Zespół prowadzony przez Simone Pianigianiego wygrał po zaciętym boju z Olimpiją Lublana 75:81. Bohaterem Turków podobnie jak w inauguracyjnej kolejce okazał się Bo McCalebb. Filigranowy Amerykanin zanotował 17 "oczek" i był nie do zatrzymania dla obrońców zespołu Saso Filipovskiego. Przydatność do nowej drużyny potwierdził także Mike Batiste, uznawany za jednego z najlepszych graczy na pozycji silnego skrzydłowego w Europie. Były zawodnik Koniczynek dorzucił 13 punktów. W szeregach gospodarzy, którzy z pewnością zasłużyli na słowa uznania po raz kolejny dał znać o sobie Aron Baynes (14). Center Olimipiji Lublana może okazać się jednym z większych odkryć tegorocznych rozgrywek Euroligi.

Wyniki piątkowych spotkań Euroligi:

Grupa A:

Khimki Moskwa - Real Madryt 86:85 (25:18, 17:17, 27:20, 17:30)

Khimki: Loncar 16, Davis 15, Fridzon i Planinic po 12; Real: Fernandez i Reyes po 15, Carroll 14

Olimpija Ljubljana - Fenerbahce Stambuł 75:81 (20:25, 26:18, 15:20, 14:18)

Olimpija: Baynes 14, Prepelic 13, Page 10 ; Fenerbahce: McCalebb 17 , Bogdanović 14, Batiste 13

Grupa C:

Cedevita Zagrzeb - Armani Mediolan 71:83 (16:19, 21:21, 16:16, 18:27)

Cedevita: Gelabele 20, Wright 14; Armani: Langford 17, Cook 15, Fotsis 13

Anadolu Efes - Olympiakos 98:72 (30:13, 24:19, 20:25, 24:15)

Efes: Farmar 25, Vujacic 15, Erden i Savanovic po 13; Olympiakos: Spanoulis 14, Hines 13

Caja Laboral - Żalgiris 71:77 (25:23, 10:17, 16:17, 20:20)

Caja: Nocioni 13, Oleson i Lampe po 12; Żalgiris: Tremmel 17, Kaukenas 15, Lafayette 12

Źródło artykułu: