Zderzenie z halą w Tel Awiwie bywa bolesne - rozmowa z Kestutisem Kemzurą, trener Asseco Prokomu Gdynia

Trener Asseco Prokomu w rozmowie z naszym portalem wraca do nieudanego występu swojej drużyny w Tel Awiwie. Nie szuka wymówek ze słabszej postawy zespołu. W piątek spodziewa się twardej gry ze Sieną.

Piotr Wiśniewski
Piotr Wiśniewski

Piotr Wiśniewski: Pozyskanie Ryana Richardsa to dobry ruch Asseco Prokomu?

Kestutis Kemzura: Nie jest tajemnicą, że szukaliśmy zawodnika o takiej charakterystyce. Potrzebowaliśmy gracza podkoszowego. Richards wpisuje się w naszą filozofię. Od początku obecnego sezony stawiamy na koszykarzy młodych, perspektywicznych, którzy u nas się rozwiną.

Jego zalety?

- Wzmocni nasz zespół w strefie podkoszowej. Ostatnie mecze pokazały jak bardzo ten element szwankował. Z Rosą pozwoliliśmy rywalom na zebranie aż 18 piłek z tablicy atakowanej. Ryan ma odpowiednie warunki ku temu aby wzmocnić siłę Asseco na deskach. Mam nadzieję, że Richards będzie wzmocnieniem obrony. My z kolei chcemy mu pomóc w dalszym rozwoju. Liczymy, że Asseco Prokom będzie dla niego odskocznią do NBA. Nie ukrywam, że minie trochę czasu zanim wkomponuje się w zespół. Ze swojej strony dodam, że zrobię wszystko, aby proces wdrażania Ryana do drużyny trwał jak najkrócej.

Richards - nowy Motiejunas?

Porozmawiajmy o piątkowym meczu. Czego należy spodziewać się po Montepaschi Sienie?

- Jak zwykle w Eurolidze czeka nas ciężkie spotkanie. Montepaschi to nowy zespół, który przeszedł gruntowną przebudową, nie mamy więc punktu odniesienia do przeszłości. To ciągle klub o uznanej marce i nazwie w Europie. Niezależnie od zmian Siena to wciąż Siena - klub o wielkich tradycjach. Co prawda w grupie Włosi przegrali już trzy mecze, ale te przegrane to efekt końcowych minut. Ulegli Maccabi tylko dwoma punktami i to w Tel Awiwie. Długo prowadzili w Maladze, ostatecznie przegrali różnicą jednego kosza. To pokazuje, że mimo słabego startu nie poddali się, wciąż są drużyną. Mają utalentowany zespół.

Jakie znalazł pan mocne strony włoskiej drużyny?

- Mają szybkich obwodowych, którzy dużo punktują, są doświadczeni. Poza tym to my gramy u siebie. Wiemy jak ważna jest to potyczka dla Asseco Prokomu. W naszej grze wciąż jest wiele błędów, ale w piątek postaramy się odpowiednio je zbilansować. Wyeliminować je. Kluczowe w tym meczu będą zbiórki. Siena stosuje mocną presję, kryją jeden na jednego, często grają też strefą. Są przy tym agresywni. Musimy bardzo pilnować piłki, wystrzegać się niepotrzebnych strat. Pierwsze skrzypce w Sienie gra Bobby Brown - najlepszy strzelec Montepaschi. Świetnie spisał się w ostatnich meczach (zdobył odpowiednio 34 i 22 punkty - przy. red.). Szukamy sposobu jak wyeliminować go z gry.

Co stało się z Asseco Prokomem w Tel Awiwie? Maccabi było tak silne, czy może Prokom tak słaby?

- I to i to. Przede wszystkim graliśmy na ciężkim terenie. W Nokii Arenie wiele zespołów ma problemy. Kibice tworzą specyficzną atmosferę. Zderzenie się z tą halą bywa bolesne dla wielu, a zwłaszcza mojej młodej drużyny. Wszystkie czynniki były po stronie Maccabi. Do meczu z nami przystąpili dodatkowo zmotywowani, bardzo chcieli odkupić winy za porażkę w lidze. Klasowy zespół nie może sobie pozwolić na dwie porażki z rzędu, stąd ich nastawienie było bardzo bojowe.

Były jakieś przesłanki, aby myśleć o wygranej?

- Od początku gospodarze wyglądali na bardzo skupionych. Oczywiście, wiele rozmawialiśmy, analizowałem z drużyną grę Maccabi. Zawodnicy wiedzieli czego mogą się spodziewać, ale gdy wyszli na boisku doznali szoku. Już na początku gospodarze nam odjechali, a my nie mieliśmy co gonić. Maccabi rozegrało prawdopodobnie najlepszy mecz w tej edycji Euroligi. Zawiedliśmy w wielu elementach. Nie stanowiliśmy drużyny. Nie daliśmy z siebie wszystkiego. Założenia były inne.

Można zatem powiedzieć, że była to dobra lekcja dla pańskiego zespołu?

- Zdecydowanie. Zresztą każdy mecz w Eurolidze jest dobrą lekcją. Nie ma zespołu, który nie ma wzlotów i upadków. Nawet silne drużyny mają takie momenty. Kwestia jak w tej sytuacji odnajdzie się zespół. Ok. Wygranie meczu w Tel Awiwie byłoby naszym wielkim osiągnięciem. A dla wielu urosłoby do rangi sensacji. Niezadowolenie z postawy w Tel Awiwie przeniosło się potem na konfrontację z Rosą.

Kemzura: Nie szukam prostych wymówek Kemzura: Nie szukam prostych wymówek

Mecz z Rosą Radom miał być spacerkiem.

- Byliśmy rozbici. Radom zaprezentował naprawdę dobrą koszykówkę. Rozegrali bardzo przyzwoity mecz jak na polską ligę. W lidze nie możemy zlekceważyć żadnego rywala. Nie możemy grać w ten sposób. Oglądając i analizując poszczególne mecze musimy dążyć do wyeliminowania zagrań, które utrudniają nam grę. Innej drogi nie ma. Oczywiście może się wydawać, że szukam prostych wymówek, staram się przepraszać, ale częste podróże w nocy nie są dobre dla drużyny. Zawodnikom brakuje snu. Ma do odbicie na boisko. Mało snu wpływa na słabą grę. Nie można grać na pełnych obrotach mając za sobą nieprzespaną noc. Spokojnie, panuję jednak nad sytuacją. Wyciągamy wnioski. Jesteśmy profesjonalistami i wiemy co robić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×