Koszykarze Trefla Sopot fatalnie rozpoczęli środowe spotkanie przeciwko Galatasaray Stambuł. Turcy szybko objęli prowadzenie 13:0. - Rozpoczęliśmy ten mecz zupełnie nieskoncentrowani. Graliśmy zupełnie bez energii. Niestety szybko przekonaliśmy się o sile rywali. Prawda jest taka, że nie możesz sobie pozwolić w EuroCupie na momenty przestoju. Galatasaray to bardzo silny zespół i od razu to wykorzystał - stwierdził Frank Turner, gracz Trefla Sopot.
Z kolei opiekun sopocian Żan Tabak podkreślał na pomeczowej konferencji, że jego koszykarze mieli za dużo szacunku do drużyny przeciwnej. - Na początku meczu zagraliśmy ze zbyt dużym respektem dla rywala, na jego tle zaprezentowaliśmy się bardzo źle. Nie wykonywaliśmy tego, co ćwiczymy na treningach - podkreśla Tabak.
W drugiej kwarcie koszykarze z Sopotu zaczęli prezentować się nieco lepiej i zbliżyli się do rywala z Turcji. Taki właśnie scenariusz na to spotkanie mieli gracze z Sopotu. - Naszym planem na to spotkanie było trzymanie się, jak najbliżej rywala. Jeśli grasz z takim przeciwnikiem, jak Galatasaray Stambuł to musisz po pierwsze, wznieść się na bardzo wysoki poziom swoich umiejętności, a po drugie, grać agresywnie i z wielką energią. Wówczas masz szansę z nimi powalczyć, my tego zupełnie nie zrobiliśmy - dodaje Frank Turner.
Trener sopocian zwrócił uwagę na fakt, że gra jego drużyny przypomina typową sinusoidę. - Jedyne, co mi pozostaje, to poszukać w moich graczach więcej ambicji. Nie możemy raz upadać, a raz się podnosić. Chcę, abyśmy przez cały czas utrzymywali ten sam wysoki poziom zaangażowania - twierdzi Żan Tabak.
Sopocianie słabo radzili sobie w defensywnie, gdzie popełniali mnóstwo prostych błędów. A to właśnie żelazna obrona miała być znakiem charakterystycznym Trefla Sopot. - W defensywie popełniliśmy mnóstwo prostych błędów, co oni wykorzystali momentalnie. Na takim poziomie nie możemy grać w ten sposób w obronie - podkreśla amerykański rozgrywający Trefla Sopot.
Turner zdaje sobie sprawę z tego, że w środę zagrał poniżej wszelkich oczekiwań. W ciągu 26 minut zdobył tylko 7 punktów (2/9 z gry). - Zagrałem fatalne zawody. Nie byłem w ogóle agresywny po obu stronach parkiet - stwierdził jednoznacznie rozgrywający z Sopotu.
Jednakże Amerykanin wierzy, że w następnych meczach gra jego, jak i zespołu będzie wyglądać znacznie lepiej. - Wierzę, że w następnym meczu zagramy zdecydowanie lepiej, ale i agresywniej. Tylko taka gra możemy nam przynieść sukces w tych rozgrywkach. Oczekuję tego, że wygramy wszystkie pozostałe spotkania. Jednak najpierw musimy zmienić swoje podejście do spotkań, bo inaczej nie mamy co myśleć o zwycięstwach - kończy Frank Turner.