Takiego meczu dawno w NBA nie było. Phoenix Suns przespali pierwsze kilkanaście minut, lecz mimo tego wyszli z nieprawdopodobnych opresji. Koszykarze z Arizony rozpoczęli mecz o 0:10 a po chwili przegrywali 4:22... Kawalerzyści robili co chcieli i bezkarnie zdobywali kolejne punkty, wychodząc na początku drugiej kwarty na prowadzenie 42:16!
Do roboty wzięli się jednak gospodarze, w szeregach których świetną partię rozgrywał szczególnie Goran Dragić. Słoweniec miał 26 punktów, a 22 dołożył Shannon Brown, z czego 12 w kluczowej czwartej kwarcie.
23 punkty, w tym 12 w ostatniej odsłonie, wywalczył dla gości Dion Waiters, tegoroczny debiutant.
- Mamy wielu zawodników, którzy nie chcą przegrywać meczów. Wiedzieliśmy jakie błędy popełniliśmy w pierwszej połowie i musieliśmy je naprawić - powiedział Brown.
Dwóch zbiórek zabrakło tym razem Marcinowi Gortatowi do double-double. Polak w ciągu 37 minut wywalczył 12 punktów (4/6 za 2, 4/5 za 1), zebrał osiem piłek i miał pięć bloków oraz trzy przechwyty. Nasz rodak od początku sezonu jest najlepiej blokującym zawodnikiem w NBA!
- Powinienem mieć ze cztery bloki więcej - mówił po meczu nasz rodak. - Cieszę się z wygranej, ale musimy się zastanowić jak po raz kolejny nie dopuścić do sytuacji, że będziemy musieli wracać z 20-punktowego deficytu - dodał.
Dla Słońc był to trzeci największy powrót w meczu. W 2003 roku Phoenix odrobiło 29-punktową stratę w spotkaniu przeciwko Boston Celtics.
Phoenix z bilansem 3-3 po raz pierwszy od kwietnia wygrało dwa mecze z rzędu. W sobotę Suns zagrają na wyjeździe z Utah Jazz.
Phoenix Suns - Cleveland Cavaliers 107:105 (16:37, 33:25, 27:21, 31:22)
(G. Dragic 26, S. Brown 22, S. Telfair 13 - D. Waiters 23, D. Gibson 19, K. Irving 17)