- Nie zaczęliśmy meczu w dobry sposób. To była prawdopodobnie najgorsza pierwsza kwarta, w której brałem udział. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego, żeby nie potrafić zdobyć punktu a stracić ich 25-30 w ciągu ośmiu minut - mówił z niedowierzaniem po meczu Marcin Gortat.
Nasz rodak miał 12 punktów, osiem zbiórek i pięć bloków. Na parkiecie spędził 37 minut, najwięcej z całej drużyny Słońc.
- Takie zwycięstwa jednak pozwalają zbudować chemię w zespole i to jest świetne. Jesteśmy szczęśliwi, że wygraliśmy, ale musimy wspólnie zastanowić jak po raz kolejny nie doprowadzić do takiej sytuacji - dodał Polak.
Łodzianin od początku sezonu bryluje w kategorii bloków. W sześciu spotkaniach aż 26-krotnie nie pozwalał rywalom na skuteczne rzuty, co daje imponującą średnią 4,3 bloku na mecz.
- Gdybym był szybszy i miał lepszy timing, powinienem mieć ze cztery bloki więcej - zauważył Gortat. - W ostatnich trzech minutach odpuściłem dwa czy trzy rzuty i wszyscy byli niezadowoleni. Za czwarty i piątym razem zagrałem już agresywniej i zablokowałem rzuty. Jeżeli bym nie trafił w piłkę, to pewnie bym komuś złamał ramię, bo zamach był naprawdę mocny - zakończył.