SKK Siedlce z niezłej strony zaprezentował się w Lublinie. Długo zanosiło się na sukces gości, lecz wypuścili oni wygraną z rąk. Gdy w końcówce Wikana Start przejął inicjatywę, zupełnie załamali się i wyraźnie przegrali. - Myślę, że ten mecz był nie najgorszy. Koszykówka nie kończy się remisem i w dogrywce trzeba to rozstrzygnąć. Jednak byliśmy słabszą drużyną, byliśmy mocno zbici tą końcówką - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia Tomasz Araszkiewicz.
W drugiej i trzeciej kwarcie SKK zaliczył serię 16:0, dzięki czemu opanował sytuację. Natomiast kompletnie pogubił się w dogrywce, gdy przekroczył limit fauli i bez pardonu zatrzymywał rywali, a ci z zimną krwią wykorzystywali rzuty wolne. - [i]Przeciwnik też miał w dogrywce pięć przewinień i mogliśmy to wykorzystać. Wykorzystał to jednak Start. Oddaliśmy wygrany mecz. Popełniliśmy kilka błędów. Ja nie chciałbym
personalnie wyrażać się o zawodnikach. Nie można powiedzieć, żeby ktoś wyszedł na boisko i nie chciał walczyć, ale oprócz walki potrzebne jest to, co nazywa się celnym koszem i skuteczną obroną. Myślę, że to był już dużo lepszy mecz w wykonaniu naszej drużyny. Zespół Startu gra nie na tyle, ile się od niego oczekuje. Personalnie to bardzo mocna drużyna. Nie graliśmy źle, po prostu ten mecz przegraliśmy[/i] - zauważa trener siedleckiego zespołu.