Większa mobilizacja - rozmowa z Michałem Nowakowskim, skrzydłowym Energi Czarnych Słupsk

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Chciałem po prostu zagrać dobre zawody i pomóc drużynie, by ta wygrała mecz - mówi w rozmowie z naszym portalem Michał Nowakowski, zawodnik Energi Czarnych Słupsk.

Michał Żurawski: Mimo nie najlepszej w waszym wykonaniu pierwszej połowy udało się pokonać Rosę. Z czego wynikało te słabsze 20 minut?

Michał Nowakowski: Rosa zaskoczyła nas tym, że od początku grała bardzo agresywnie w obronie. To spowodowało, że źle graliśmy w ataku - popełniliśmy dużo strat, a w naszych poczynaniach widać było sporo nerwowości. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że nie możemy przegrywać spotkań we własnej hali. Wyszliśmy bardziej zmobilizowani i widać było efekty. Zaczęliśmy grać dokładniej w ataku, a przede wszystkim bardziej twardo w obronie i przyniosło to zamierzony efekt.

To, że już trzykrotnie przed wtorkowym meczem graliście z Rosą, to był dla was atut, czy może wręcz przeciwnie?

- Można powiedzieć, że był to atut, ale jednocześnie nie atut. Oni mieli nasz zespół bardzo dobrze rozpracowany, dlatego nie było mowy o żadnym elemencie zaskoczenia z naszej strony. Jednak my mieliśmy dokładnie taką samą sytuację. Widzieliśmy, kto jak gra i kto, co potrafi. Znamy się jak łyse konie, więc myślę, że prawda jest gdzieś pośrodku.

Rosa bardzo długo w grze pozostawała, dzięki zbiórkom w ataku, których w całym meczu zanotowała aż 19. Wcześniej nie mieliście takich problemów. Czym było to spowodowane?

- Myślę, że spowodowane to jest natężeniem spotkań, jakie mieliśmy ostatnio. Graliśmy często, a do tego z bardzo silnymi przeciwnikami, jak Prokom czy Trefl. Nie mieliśmy czasu na regenerację, a Rosa od początku na nas naskoczyła, co spowodowało, że szczególnie na początku byliśmy w małych kłopotach. Oprócz tego mecz był bardzo brudny, było sporo fauli, nie wolno było nam się zbytnio przepychać. Podkoszowi z Radomia mieli więc pełne ręce roboty.

Indywidualnie zaprezentowałeś się bardzo dobrze. Trafiałeś te najważniejsze rzuty. Taki mecz jak ten był ci chyba bardzo potrzebny?

- Oczywiście, że tak. W tym sezonie nie miałem jeszcze okazji zagrać w tak zaciętym i trudnym spotkaniu, dlatego cieszę się, że udało mi się zaprezentować z dobrej strony. Jednak najważniejsze dla mnie jest kolejne nasze zwycięstwo i to, że radzimy sobie bardzo dobrze we własnej hali.

Jak reagujesz na taką sytuację, jak choćby w ostatnim spotkaniu z Treflem, kiedy nie pojawiłeś się w ogóle na parkiecie. Nie przeszedłeś chyba do Słupska po to, żeby siedzieć na ławce rezerwowych?

- Na pewno chciałbym grać jak najwięcej, ale jeżeli trener mnie nie wystawia, to taka jest jego decyzja i muszę przyjąć ją do wiadomości. Jednak jeżeli tylko dostanę szansę to staram się udowodnić trenerowi, że nie sięgając po mnie popełnił błąd i jestem równie dobrzy jak pozostali gracze. Poprzez to, że nie zagrałem z Treflem, na dzisiejszy mecz z Rosą byłem jeszcze bardziej zmobilizowany. Chciałem po prostu zagrać dobre zawody i pomóc drużynie, by ta wygrała mecz. Ciesze się, że to mi się udało.

Wiele osób uważa, że dzięki dobremu rzutowi i bardzo dobrej koordynacji przy swoim wzroście z powodzeniem mógłbyś występować na pozycji numer 3. Zgadzasz się z tą opinią?

- Uważam, że poradziłbym sobie, jednak znacznie lepiej czuje się pod koszem. Brakuje mi jeszcze trochę tego ciała, ale wciąż pracuje nad tym aspektem i mam nadzieję, że niedługo będzie widać tego efekty.

W spotkaniu przeciwko Rosie jednak zaprezentowałeś się z dobrej strony głównie dalej od kosza. Trafiłeś wszystkie z trzech oddanych rzutów z dystansu.

- Rzuty dystansowe mi naprawdę dobrze siedziały, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko się cieszyć. Ostatnio średnio radziłem sobie w tym elemencie, choćby w meczu z Asseco, dlatego cieszę się, że wróciłem na właściwe tory.

Michał Nowakowski potrzebował się przełamać i dokonał tego w spotkaniu z radomską Rosą
Michał Nowakowski potrzebował się przełamać i dokonał tego w spotkaniu z radomską Rosą

Czujesz się cichym bohaterem tego spotkania?

- W żadnym wypadku. Czujęf się po prostu częścią zespołu, który wygrał trudny mecz.

Przyzwyczaiłeś się już do presji panującej w Słupsku?

- Myślę, że umiem już sobie z nią radzić. Taka atmosfera w okół koszykówki, jak tutaj w Słupsku, to jest coś wspaniałego. Przy okazji bardzo chciałbym podziękować naszym kibicom. Z Rosą po raz kolejny cały czas nas wspierali, a my doskonale czuliśmy ich doping.

Za tydzień kolejne spotkanie przed własną publicznością. Do Słupska przyjeżdża Start Gdynia. To chyba kolejne z tych spotkań, których przegrać nie możecie?

- Nie możemy tego spotkania przegrać, to pewne. Wiemy jednak, że Start Gdynia jest młodym, ambitnym zespołem, który przede wszystkim walczy. Czeka nas kolejny ciężki sprawdzian. Zrobimy jednak wszystko, co w naszej mocy, aby ten mecz wygrać. Postaramy się wyeliminować wszystkie błędy, jakie popełniliśmy w spotkaniu z Rosą i myślę, że uda nam się przedłużyć naszą serię zwycięstw.

Jesteście liderem Tauron Basket Ligi. Jak długo Czarni pozostaną w takim położeniu?

- Mam nadzieję, że aż do zdobycia mistrzostwa Polski.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
luksin
21.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
z tego mistrzostwa to raczej nic nie bedzie ale narazie postawa czarnych jest wielka , bardzo pozytywna niespodzianka...