Marcin Stefański liczy, że w niedzielnym spotkaniu w gdyńskiej hali pojawi się spore grono sopockim kibiców, którzy stworzą znakomitą atmosferę. - Mam nadzieję, że kibice z Sopotu przyjadą i stworzą naprawdę dobrą atmosferę. Fajna sprawa, kiedy gra się na wyjeździe, a czuje się jakbyśmy grali u siebie - twierdzi gracz Trefla Sopot.
Co ciekawe Stefański jak na razie wystąpił we wszystkich pojedynkach derbowych, których było siedemnaście. W trzynastu tych spotkaniach górą byli gracze Asseco Prokomu Gdynia. - Udało mi się uczestniczyć we wszystkich meczach derbowych. Mam nadzieję, że w tych derbach zwyciężymy. Gracz Trefla dodaje, że najmilej wspomina te mecze, w których musiał rywalizować z Qyntelem Woodsem. - Myślę, że te pojedynki z Qyntelem Woodsem w pierwszym i drugim sezonie były naprawdę godne uwagi - potwierdza Marcin Stefański.
W poprzednim sezonie obie ekipy spotkały się w finałach i toczyły wyrównane boje, które zwykle rozstrzygały się w końcówkach. Co prawda gdynianie prowadzili już 3:1, ale sopocianie doprowadzili do remisu po 3. Wygrali nawet pojedynek numer pięć w Gdyni, co było ich pierwszym zwycięstwem w hali w Gdyni.
- Każdy mecz derbowy był interesujący, ciekawy. Kibice chętnie przychodzili na te spotkania i to cieszyło. Była naprawdę fajna atmosfera, wierzę, że w tym meczu będzie podobnie - dodaje Stefański.
Derbowe pojedynki zwykle wywołują bardzo dużo emocji nie tylko wśród kibiców, ale także u zawodników, którzy podczas meczu nie szczędzą sobie cierpkich słów. - Taka gra słowna w każdym meczu jest na porządku dziennym. Myślę, że jest to w ramach fair-play - ocenia gracz Trefla Sopot.
Nie da się ukryć, że królem takiego trash-talkingu jest Jerel Blassingame z Asseco Prokomu Gdynia. Stefański jednak zaznacza, ze podczas meczu chętnie mu szepnie do ucha, jeśli on będzie go zaczepiał. - Gdy Jerrel szepnie mi coś ucha, to ja też z chęcią mu coś odpowiem - kończy zawodnik Trefla Sopot.