Mariusz Niedbalski (trener Trefla Sopot): Przez 38 minut graliśmy bardzo dobry mecz. Mieliśmy spotkanie pod kontrolą, bo tak należy na to patrzeć, gdy na 55 sekund przed końcem prowadzi się różnicą siedmiu-ośmiu punktów. Bardzo ciężko wytłumaczyć mi to, co stało się w końcówce. Nie trafiliśmy pięciu rzutów wolnych. Popełniliśmy błąd pozwalając Koszarkowi na oddanie rzutu za trzy punkty zamiast za dwa. Niepotrzebnie rotowaliśmy. To nas kosztowało bardzo bolesną porażkę. Uważam, że ten mecz był bardzo dobrą promocją koszykówki na Pomorzu. Dziękuję zawodnikom za walkę i za to pokazali w meczu. Mam nadzieję, że będzie to bardzo, bardzo surowa lekcja na przyszłość, ponieważ daliśmy sobie odebrać zwycięstwo w bardzo zły sposób.
Adam Waczyński (zawodnik Trefla Sopot): Ciężko cokolwiek powiedzieć, zwłaszcza po takiej końcówce. Każdy z nas jest sfrustrowany takim obrotem sytuacji. Myśleliśmy, że to spotkanie jest już wygrane. Pozwoliliśmy rozkręcić się Łukaszowi Koszarkowi na dystansie. Miał dużo otwartych pozycji. Przez 38 minut było bardzo dobrze, potem Asseco nas doszło. Trochę przez naszą nieuwagę, trochę też pomogło im szczęście.
Kestutis Kemzura (trener Asseco Prokomu Gdynia): Jako zespół wiedzieliśmy czym dla obu klubów są derby Trójmiasta. Byliśmy w 100 proc. zmotywowani i przygotowani do pojedynku z Treflem, ale nie wiedzieć czemu od początku nie realizowaliśmy założeń. Uczulałem swoich zawodników na ofensywę Trefla, która jest najlepsza w lidze. Niestety nie radziliśmy sobie najlepiej. Widać to było po wyniku po pierwszej połowie. Mieliśmy problem ze skutecznością. Podejmowaliśmy błędne decyzje. W drugiej połowie trudności sprawiała nam obrona pick and rolli w wykonaniu Trefla, w czym brylował zwłaszcza Frank Turner. Nie poddaliśmy się jednak i do końca walczyliśmy o zwycięstwo, choć nie było łatwo, bo graliśmy w kratkę. Końcówka to prawdziwy thriller, mój zespół trafił ważne rzuty i ani przed moment nie zwątpił w wygraną. W szatni powiedziałem drużynie, że jeśli chodzi o jakość gry czynimy postęp. Może jeszcze nie aż tak bardzo widoczny, ale to jest na pewno inna drużyna niż jeszcze miesiąc temu.
Łukasz Koszarek (zawodnik Asseco Prokomu Gdynia): Potrzebowaliśmy tak ważnej wygranej, aby nabrać wiary w siebie i zyskać ekstra motywację do dalszej pracy. Jest jeszcze co poprawiać. W pierwszej połowie graliśmy bez energii w obronie. Trefl grał swoją koszykówkę. Po przerwie nasza gra poprawiła się mimo, że to jeszcze nie było to co oczekujemy, ale cieszymy się ze zwycięstwa. Idziemy do przodu. Sezon ciągle trwa.