Wydarzenie to zgromadziło liczne grono znamienitych osobistości na czele z minister sportu Joanną Muchą i prezydentem Lublina Krzysztofem Żukiem. Wikana Start nie mógł zawieść tak zacnych gości i rozprawił się z AZS Politechniką BIG-PLUS Poznań. Szczególnie w pierwszych dwóch kwartach I-ligowy outsider sprawił jednak nieco kłopotów rywalom. - W pierwszej połowie graliśmy bardzo statycznie w ataku. Później jak zaczęliśmy grać szybką wymianą podań, to momentalnie tworzyliśmy przewagę - ocenia Dominik Derwisz.
Mimo że poznaniacy ostatecznie wysoko przegrali, to jednak przyzwoicie radzili sobie w walce na tablicach. Przodował w tej kwestii Adam Metelski, który aż 8-krotnie zebrał piłkę w ataku, a co więcej nieźle rzucał. - Gdy uzyskaliśmy przewagę punktową to miałem pretensje do chłopaków przede wszystkim o to, że pozwalaliśmy Metelskiemu dochodzić do czystych pozycji, ale później udało się to zniwelować - podkreśla szkoleniowiec.
Jedną z jaśniejszych postaci w lubelskim zespole nieoczekiwanie był Michał Marciniak. 33-letni skrzydłowy zawodził na całej linii od początku rozgrywek. W sobotę przebywał na parkiecie najdłużej w sezonie i wykorzystał to. Choć rozpoczął grę od nieudanych zagrań, to w końcu złapał wiatr w żagle. - Oby Michał grał tylko coraz lepiej. Wtedy będziemy tylko cieszyć się, że będziemy mieli dwóch równorzędnych zawodników na jednej pozycji. Nawet jak Tomkowi Celejowi będzie szło, to i tak będzie potrzebował zmiany. Jak będzie wchodził Motyl i grał tak, jak ostatnio to będziemy mieli pewność, że gra na skrzydle nie siądzie nam - zauważa Derwisz.
Już w środę sezon dotrze do półmetka. Na zakończenie rundy Wikana Start postara się przerwać wyjazdową niemoc i przybliżyć się do czołowej ósemki pokonując Polski Cukier SIDEn Toruń, chociaż będzie miał niewiele czasu na przygotowania. - Wyjeżdżamy we wtorek. Mamy w niedzielę odnowę, w poniedziałek i wtorek rano treningi, i wyjazd. W zasadzie tylko taktycznie przygotowujemy się do tego spotkania - wyjaśnia trener.
Wikana Start nie zepsuł uroczystości
Lubelscy koszykarze zadbali o dobre humory kibiców, którzy tuż przed meczem byli świadkami nadania hali MOSiR imienia Zdzisława Niedzieli.