Już od pierwszych sekund gospodarze kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Efektownym wsadem Tomasz Celej, ustalając wynik na 9:4, wyraźnie podkreślił kto będzie w tym meczu rozdawał karty. Wikana Start raz po raz trafiał z dystansu. Przeciwnik nie dawał jednak za wygraną i starał się odrobić kilkupunktowy dystans.
W drugiej kwarcie AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań poderwał się do walki i doprowadził do remisu 30:30. Taki obrót spraw podrażnił lublinian, którzy niczym walec zmiażdżyli rywali. Zanotowali oni serię 16:0, a świetnie prezentował się Bartosz Ciechociński, dotychczas otrzymujący od trenera mało szans na zaprezentowanie umiejętności.
Przełamał się także Michał Marciniak. Doświadczony skrzydłowy początkowo nie radził sobie z presją, lecz z biegiem czasu złapał właściwy rytm i zapisał na swoim koncie double-double. Poznańskiemu zespołowi nie pomogła niezła postawa Adama Metelskiego. Rządził on na tablicach, do tego często rzucał, ale koledzy nie przyszli mu w sukurs.
Goście nie zdobyli nawet punktu przez niemal pół trzeciej kwarty, za to przeciwnik rzucił ich aż 17. W tej sytuacji kibice zaczęli liczyć na przełamanie bariery 100 punktów. Takie nadzieje miały racjonalne podstawy, gdyż przyzwoicie grali rezerwowi.
Na cztery minuty przed końcową syreną Wikana Start wygrywał 93:60 i zaczął... seryjnie pudłować. Mimo wszystko odniósł najbardziej efektowną wygraną w sezonie, po raz piąty z rzędu zwyciężając na własnym parkiecie.
Wikana Start Lublin - AZS Politechnika Poznań 95:62 (20:15, 25:19, 31:16, 19:12)
Start: M. Wilczek 23, Celej 16, Ciechociński 13, Szymański 11, Marciniak 10 (10 zb.), Łuszczewski 8, Ł. Wilczek 8, Czujkowski 3, Sikora 3 (11 as.), Drążyk 0, Kowalski 0, Pawelec 0.
AZS: Metelski 21 (16 zb.), Baszak 11, Sobkowiak 9, Hybiak 8, Stankiewicz 5, Gierwazik 3, Rutkowski 3, Ulchurski 2, Dylik 0, Kowalewski 0, Rostalski 0, Rzeczkowski 0.