Odejście Ackera z Gdyni nie jest żadną niespodzianką. Koszykarz występujący w przeszłości w lidze NBA, w Trójmieście grał słabo lub bardzo słabo. Stąd decyzja o rozstaniu z nim nie może nikogo dziwić.
Ten rzucający obrońca w lidze polskiej zdobywał średnio 8,1 punktu na mecz i miał 2,8 zbiórki. Jego średnie procentowe wynosiły: 42,5 proc. (za dwa), 27,6 (za trzy), co daje średnią z gry na poziomie 36,2 proc., oraz 87,5 proc. z linii rzutów wolnych.
W Eurolidze Acker wypadł równie blado. Miał być najgroźniejszą bronią mistrzów Polski, a raził nieporadnością pod koszem i niską skutecznością (tylko 6,3 punktu na mecz). Dobre występy Amerykanina można policzyć na palcach jednej ręki. Wyszedł mu mecz z Montepaschi Siena, tylko że Asseco przegrało to spotkanie 66:101.
Rozstanie z Ackerem, który był transferowym niewypałem, odciąży także budżet mistrzów Polski. W niedzielę Asseco pożegnało się z Kestutisem Kemzurą, ale w kuluarach mówi się o kolejnych kadrowych ruchach w drużynie mistrza Polski. Następny w kolejce jest Ryan Richards.