Michał Baran: Musimy być ciągle czujni

Sokół Łańcut podtrzymał zwycięską passę pokonując na wyjeździe beniaminka z Poznania. Dla graczy Dariusza Kaszowskiego była to trzecia wygrana z rzędu.

Bartosz Półrolniczak 
Bartosz Półrolniczak 

NETO PTG Sokół Łańcut wygrał na wyjeździe z AZS Politechniką BIG-PLUS Poznań głównie dzięki świetnej postawie w defensywie. Goście pozwolili rzucić gospodarzom zalewie 51 punktów. - Obrona była dobra i możemy być zadowoleni, ale w ataku nie szło nam za dobrze. Nie mogliśmy się wstrzelić w kosz. Najważniejszy jest jednak dla nas końcowy wynik. Obawialiśmy się tego meczu po tak długiej przerwie. Co do swojej gry... cóż, zawsze może być lepiej (śmiech) - mówi Michał Baran.

Koszykarze z Łańcuta przez cały mecz kontrolowali wydarzenia na parkiecie w Poznaniu. Nie ustrzegli się jednak paru prostych błędów, które sprawiły, że gospodarze odrobili część strat. - Przed meczem tego się właśnie obawiałem. Na chwilę traci się koncentrację z takim rywalem i mecz ucieka. Słabo rozpoczęliśmy po przerwie, ale na szczęście nie miało to wpływu na wynik. Szybko się otrząsnęliśmy z tego przestoju. To bardzo ważna wygrana, która póki co daje nam dobrą pozycję. Za wcześnie jednak, by myśleć o play off. Musimy być ciągle czujni i wygrywać wszystko co się da, tak jak robiliśmy to do tej pory.

W ostatnim meczu Dariusz Kaszowski nie mógł skorzystać z usług kontuzjowanego Tomasza Fortuny. - Tomek doznał kontuzji kolana w meczu z Kutnem, na razie musimy sobie radzić bez niego. Wszyscy życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia - przyznaje doświadczony rozgrywający.

Kolejnym rywalem łańcucian będzie Polski Cukier SIDEn Toruń. Dla Sokoła to szansa na odniesienie czwartej wygranej z rzędu i zrewanżowanie się podopiecznym Eugeniusza Kijewskiego za porażkę w pierwszej rundzie. - W meczu z Sidenem musimy być skupieni przez całe spotkanie, nie możemy sobie pozwolić na przestoje w grze, bo oni to na pewno wykorzystają. W Toruniu przespaliśmy pierwszą połowę, a potem zabrakło nam już czasu, by wygrać. Teraz mamy okazję na rewanż! - kończy Baran.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×