Przed pojedynkiem całej drużynie towarzyszyły mieszane uczucia. Jeszcze w grudniu bowiem dość niespodziewanie i wysoko przegrała ona z Uni Gyor, wobec czego ciężko było przewidzieć jakie zaprezentuje oblicze. Zwłaszcza iż zaledwie kilka dni wcześniej długo męczyła się z AZS-em Gorzów, który obecnie uchodzi co najwyżej za solidny klub polskiej ekstraklasy. - Bardzo cieszymy się z rezultatu jaki osiągnęliśmy, gdyż odczuwaliśmy wielką presję - mówił trener Jose Ignacio Hernandez.
Stres fakt faktem stanowi nieodłączny element funkcjonowania mistrzyń Polski, niemniej w ostatnim czasie jego siła rzeczywiście przybrała na rozmiarach. W końcu do konfrontacji z Czeszkami krakowianki podchodziły z bagażem czterech porażek. Jego powiększenie mogłoby mocno pokomplikować plany wywalczenia awansu do decydującej fazy FinalEight. - Musieliśmy triumfować, by zachować szansę na zajęcie korzystnej pozycji w ogólnej klasyfikacji, co ma znaczenie w kontekście następnej rundy, a raczej potencjalnego oponenta, z którym przyjdzie się zmierzyć - dodawał hiszpański coach.
Aktualnie zdobywczynie krajowego tytułu mogą chwilkę odpocząć i zrelaksować się. Należycie spełniły swoje zadanie, a ponadto w końcu pokazały bardziej zespołową grę. Ten czynnik oczywiście znalazł odzwierciedlenie w końcowym sukcesie. Jednak czołowa postać sztabu szkoleniowego Wisły stwierdziła, że najwięcej trzeba zawdzięczać obronie. - Mój team uskutecznił naprawdę dobrą defensywę. Od niej rozpoczynał się atak.
Nie zapomniał też zwrócić się w stronę kibiców. Ci świetnie się spisali dopingując wiślaczki przez pełne 40 minut. - Dziękuję im serdecznie za pomoc. Nie mówię tylko o ostatniej batalii, ale również wcześniejszej, rozegranej na Węgrzech, gdzie licznie się zjawili.