Przegrany przez Asseco Prokom Gdynia mecz w Zielonej Górze pokazał, że przed gdynianami wciąż daleka droga do mistrzowskiej formy. - To prawda, musimy i ciągle pracujemy nad dojściem do odpowiedniej dyspozycji. Cóż więcej powiedzieć... Praca na treningach, koncentracja, determinacja i będzie dobrze - z optymizmem w głosie mówi Piotr Pamuła.
Stelmet w starciu z gdyńską drużyną potwierdził, że liczyć się będzie w walce o najwyższe cele w Tauron Basket Lidze. - My zagraliśmy na pewno słaby mecz. Mieliśmy dużo strat. Nasza obrona była dziurawa. W tym meczu to zespół z Zielonej Góry był lepszy - dodaje rzucający obrońca w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Problemem gdynian są wahania formy. Zespół trenera Andrzeja Adamka potrafi zagrać bardzo dobry mecz, by następnie być tłem zespołu z poprzedniego tygodnia. Dlaczego tak się dzieje? - Zmiany trenerów i odejścia zawodników nie pomagają, aczkolwiek nie możemy szukać takich wymówek. Uważam, że personalnie mamy silny zespół i możemy wygrać z każdym, co nie znaczy, że drużyna nie zostanie wzmocniona. Ale to już nie jest pytanie do mnie - zauważa koszykarz Asseco Prokomu.
Pamuła utrzymuje, iż skład personalny mistrzów Polski każe walczyć o obronę mistrzostwa. - Potencjał mamy ogromny, a jak i w jakim stopniu go wykorzystamy, to się okaże po zakończeniu sezonu - przyznaje.
W sobotę obrońców tytuły czeka kolejny ciężki sprawdzian - mecz z PGE Turowem Zgorzelec. - Turów od lat jest w czołówce polskich zespołów. Jak ograniczyć ich atuty? Po prostu trzeba szczelnie bronić (śmiech). Jest to zespół, który w każdym meczu może mieć innego lidera, dlatego też trzeba uważać na każdego z zawodników tej drużyny - analizuje Piotr Pamuła dla SportoweFakty.pl.
- Nie będziemy chyba specjalnie na Turów zmieniać naszej taktyki. Będziemy chcieli grać naszą koszykówkę, czyli szybką i agresywną - zakończył nasz rozmówca.