Marcus Ginyard: Chciałem wrócić na właściwe tory

Pierwszy w kontrze, łatający wszelkie dziury w ataku i przechwytujący wszystkie bezpańskie piłki - taki obraz pozostawił po sobie po sobotnim zwycięstwie nad Energą Czarnymi Słupsk Marcus Ginyard.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

16 punktów w meczu z Energą Czarnymi Słupsk rzucił Krzysztof Szubarga, ale że rozdał również 11 asyst, to łatwo policzyć, że miał bezpośredni udział w aż 40 z 78 punktów Anwilu Włocławek. Podania playmakera bardzo często wykorzystywał Marcus Ginyard, drugi bohater sobotniego spotkania, który pobił swój rekord sezonu i starcie z Energą Czarnymi Słupsk zakończył z dorobkiem 25 oczek.

Postawa Ginyarda musiała być sporym zaskoczeniem dla koszykarzy słupskiego zespołu, bowiem w dwóch ostatnich spotkaniach Amerykanin grał słabiej - PGE Turowowi Zgorzelec rzucił tylko cztery, a Rosie Radom pięć punktów. - Widziałem, że ostatnio miałem zniżkę formy, więc bardzo chciałem powrócić na właściwie tory. Miałem świadomość słabszej gry i chciałem się zrehabilitować - tłumaczył po meczu Ginyard.

Trener Marius Linartas przede wszystkim uczulał swoich podopiecznych na Tony’ego Weedena, który tydzień wcześnie zaaplikował siedem trójek już w pierwszej kwarcie Rosie Radom. W sobotę nie skopiował zatem swojego wyczyny, lecz w ataku zastąpił go właśnie Ginyard.

- Nie myślałem o tym by zdobyć dużo punktów. Chciałem zagrać tak, aby pomóc zespołowi, bo wszyscy wiedzieliśmy przed meczem jaka jest stawka tego spotkania. Ostatecznie udało mi się jednak znaleźć się w kilku akcjach tam, gdzie akurat było miejsce do rzutu i skończyło się na 25 punktach. To fajne uczucie, ale jeszcze lepsze to radość całego zespołu na koniec - dodał amerykański skrzydłowy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×