Zwycięstwo energii i entuzjazmu - komentarze po meczu AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań - Znicz Basket Pruszków

Poznańska Politechnika pokonała w niedzielę Znicz Pruszków 61:55. Po spotkaniu przedstawiciele obu drużyn przyznali, że jest to sprawiedliwy i nieprzypadkowy rezultat.

Przemysław Szymański (Znicz Basket Pruszków): Zagraliśmy słabiej. Widać to było na deskach, szczególnie w obronie, gdzie nie zbieraliśmy piłek. Robili to poznaniacy, którzy ponawiali ataki i to się zemściło w końcówce, kiedy mimo zrywu nie zdołaliśmy dogonić gospodarzy. Nie zaskoczyli nas dziś niczym. Wiadomo, że Metelski zbiera wszystko, co nie wpada, reszta zagrała swoje. To są zawodnicy, którzy nie mają jakiś wielkich obciążeń psychicznych i grają w każdym meczu na luzie. My byliśmy faworytem, ale nie pokazaliśmy tego na boisku i skończyło się jak się skończyło.

Tomasz Baszak (AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań): Ten mecz był w naszym wykonaniu trochę podobny do tego z Toruniem. Od początku dyktowaliśmy warunki gry. Od pierwszej minuty wychodziła nam większość rzeczy, które sobie założyliśmy i stąd korzystny wynik już do przerwy. Przeciwnicy nie mogli się odbić i nas dogonić. Znicz to dobra drużyna, która walczy o play-off, ale dziś nie zagrali swojej koszykówki. W czwartej kwarcie widziałem, że coś u nas stanęło. Może to dziwnie zabrzmi, ale trochę przestraszyliśmy się tego, że możemy wygrać. To trochę paraliżuje, gdy ma się tyle porażek na koncie. Zwycięstwo pojawia się na wyciągnięcie ręki, na parkiecie wyglądamy lepiej, sami jesteśmy tym trochę zdziwieni i rodzi się myśl że naprawdę możemy to osiągnąć. Dlatego w obronie cały czas twardo walczyliśmy, a w ataku pojawiło się trochę bojaźni w naszej grze. Każdy się bał wziąć to na siebie, kilka rzutów nie wpadło, ale na całe szczęcie trafił Marek Sobkowiak i odskoczyliśmy na pięć punktów co pozwoliło nam cieszyć się z kolejnego małego sukcesu.

Adam Metelski (AZS): Wygrana dobrze smakuje. Wygrywamy trzeci raz w sezonie i trzeci raz u siebie. Mam nadzieję, że będzie nam się to przydarzało coraz częściej, bo nasza forma jest zdecydowanie wyższa niż wcześniej. Przydałoby się zrobić z tego jakąś serię. Dzisiaj prowadziliśmy przez całe spotkanie, więc byliśmy lepszą drużyną od Pruszkowa. Znicz próbował nas dogonić, ale zwyciężyliśmy. Moim zdaniem bardzo zasłużenie. Czwarta kwarta nam nie wyszła, ale wystarczyło, żeby wygrać i to się liczy w koszykówce. Przez trzy kwarty rozpiera nas energia, chłopaków gra po prostu cieszyła. To wystarczyło na Pruszków. Grali wszyscy, wszyscy czuli się ważni i nie można nikogo wyróżnić, co też wiele mówi o naszym zespole.

Michał Spychała (trener Znicza): Nikogo nie lekceważę i nie przyjechałem do Poznania po łatwe punkty. Ja byłem gotowy na ciężki mecz i się nie pomyliłem, bo taki właśnie był. Przeciwnik zagrał skutecznie, z entuzjazmem, my zagraliśmy słabo. Mamy swoje kłopoty i z kontuzjami i ze zdrowiem, a to się odbija na trenowaniu i dyspozycji graczy. Nie ze wszystkich mogę korzystać tak jak bym chciał. Trener Politechniki ma może ten skład potencjalnie trochę słabszy, ale dużo większą szerokość ławki. Myślę, że to zagrało największą rolę. Tam każdy gracz wniósł te kilka punktów, a ja miałem bardzo ograniczone pole manewru pod tym względem i muszę się z tym pogodzić. Widocznie takie jest nasze miejsce i nie mamy się co dziwić, że play-outy się do nas zbliżają.

Waldemar Mendel (trener AZS): Przychodzi nareszcie moment pozytywnego zdenerwowania na samego siebie, że pewne rzeczy nam nie wychodzą. Właśnie na takim nerwie można dużo ugrać, w związku z tym od samego początku staraliśmy się wyjść z taką właśnie energią i ona funkcjonowała aż do końca trzeciej kwarty. W czwartej już nam jej brakowało, ale to było pewnie spowodowane strachem, że przy tak bliskiej perspektywie zwycięstwa każde złe zagranie może być strzałem w stopę. Nikt nie chciał zepsuć i stąd nasze akcje były niemrawe, zachowawcze. Gdyby nie ten fragment spotkania, można by bez cienia wątpliwości ogłosić, że zagraliśmy najlepszy nasz mecz w tym sezonie. Z naszą grą w obronie Pruszków miał kłopoty także u siebie, może nawet większe niż tutaj w Poznaniu, ale my byliśmy tam bardzo nieskuteczni i przegraliśmy dziesięcioma punktami. Gramy z rywalami na dobrym poziomie, cały czas się uczymy, ale taki mecz jak ze Zniczem pokazuje, że powoli się zbliżamy i coraz bardziej zaczynamy pasować do tego towarzystwa. Myślę oczywiście o zespołach spoza strefy play-off. Mam nadzieję, że będzie nas stać na kolejne niespodzianki.

Źródło artykułu: