Energa Czarni Słupsk rozbili ekipę Trefla Sopot w niedzielnym meczu w ramach Tauron Basket Ligi. Słupszczanie wygrali bardzo pewnie 83:63. Praktycznie ani przez moment ich zwycięstwo nie było zagrożone. Co w takim razie zmieniło się w ekipie Czarnych, że grali zupełnie inaczej niż w spotkaniu z Asseco Prokomem Gdynia? - Zmieniło się naprawdę wiele rzeczy. Zaczęliśmy bardzo ciężko pracować na treningach i to zaprocentowało w tym spotkaniu. Szczególnie defensywa w naszym wykonaniu znacznie się poprawiła, ale zauważyłem, że to taki konik naszego trenera. Będziemy musieli jeszcze nad tym popracować, ale idzie wszystko w dobrą stronę - zauważa Roderick Trice z Czarnych Słupsk.
- Nasz nowy trener niczym za pomocą czarodziejskiej różdżki odmienił naszą grę, szczególnie w defensywie. Wiedzieliśmy, co mamy dokładnie grać i to przełożyło się na wynik - dodaje po chwili Trice.
Amerykański combo-guard zaliczył jedno z lepszych spotkań w barwach Energi Czarnych. Trice był bardzo aktywny, odważnie wchodził pod kosz sopocian. Zdobył osiem punktów i miał 3 zbiórki. Zarówno on, jak i jego koledzy wreszcie cieszyli się koszykówką. - Gra dawała nam radość, cieszyliśmy się, że możemy ze sobą współpracować. W ataku dzieliliśmy się piłką i byliśmy groźni dla przeciwnika - podkreśla Roderick Trice.
Amerykanin bardzo ciepło wypowiada się o nowym szkoleniowcu - Andreju Urlepie. - Bardzo go lubię. Daje nam dużo cennych wskazówek. Jednakże nie jest tak, że na boisku mamy sztywno trzymać się wszystkiego, jest odrobina wolności, co jest dobre dla niektórych zawodników, szczególnie strzelców. Urlep dużo wymaga, ale jesteśmy przygotowani na ciężką pracę - mówi Trice.
Zawodnik nie chce jednak porównywać Urlepa do Mariusa Linartasa. - Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć o poprzednim szkoleniowcu, bo bardzo krótko z nim pracowałem - kończy gracz ze Słupska.