Marcin Gortat ponownie rozegrał dobre spotkanie, ale jego drużyna tym razem nie sprostała sąsiadującym w tabeli New Orleans Hornets. Polak spędził na parkiecie niespełna 30 minut. Trafił 7 z 10 rzutów, zebrał 7 piłek i raz blokował. Łodzianin ostatecznie zakończył spotkanie z 14 punktami na koncie i wraz z Jaredem Dudleyem był najlepszym strzelcem Suns.
Przyjezdni z Arizony, napędzeni ostatnim zwycięstwem z Memphis Grizzlies, toczyli równorzędną walkę z przeciwnikiem aż do trzeciej kwarty, która okazała się kluczowa dla losów środowego starcia. Słońca po chwilowej niemocy doprowadziły jednak do stanu 78:80 i wydawało się, że wynik końcowy nadal pozostaje sprawą otwartą.
Wtedy dał znać o sobie Ryan Anderson, który bardzo ważnym rzutem zza łuku wyprowadził swój zespół na pięć "oczek" przewagi. Hornets w końcówce spotkania zaliczyli run 13-2 i ostatecznie z podniesionym czołem schodzili z parkietu.
Świetne spotkanie dla miejscowych rozegrał Greivis Vasquez, który jest zdecydowanie objawieniem sezonu. Wenezuelczyk uzbierał 19 punktów i rozdał 12 asyst nie tracąc przy tym ani jednej piłki! 16 "oczek" i 11 zbiórek dodał od siebie natomiast Al-Farouq Aminu.
Oprócz Gortata, po stronie Suns z niezłej strony zaprezentował się tylko wspominany wyżej Dudley. Skrzydłowy uzbierał 14 punktów i zebrał 6 piłek, ale rzucał na gorszej skuteczności niż Polak.
-To był nasz drugi mecz z rzędu. Nie wiem czy wytrzymaliśmy psychicznie. Musimy przede wszystkim poprawić grę w defensywie - komentował po meczu Jared Dudley.
Phoenix Suns z bilansem 17-33 plasują się obecnie na samym dnie Konferencji Zachodniej, wyprzedzając tylko swoich środowych pogromców z Nowego Orleanu (16-33), którzy jednak cały czas "depczą im po piętach". Play-offy oddalają się z każdym dniem...
New Orleans Hornets - Phoenix Suns 93:84 (26:27, 28:26, 24:18, 15:13)
Hornets: Vasquez 19, Aminu 16, Anderson 14, Lopez 11.
Suns: Gortat 14, Dudley 14, Dragic 13, Scola 11, Beasley 11.