Osoby związane z krakowskim klubem ostatnimi czasy przeżyły prawdziwą huśtawkę nastrojów. Zaledwie parę dni wcześniej drużyna zaprezentowała się bardzo słabo i uległa największemu krajowemu konkurentowi, CCC Polkowice. W związku z tym istniały uzasadnione obawy, że poprzeczka zawieszona przez europejskie puchary okaże się za wysoka.
Jednak złoty medalista FGE potwierdził, iż w obecnym sezonie jest absolutnie nieprzewidywalny. W pojedynku numer jeden przeciwko Bourges początkowo oddał inicjatywę przeciwniczkom, ale potem stopniowo ją odzyskiwał, by kropkę nad i postawić dosłownie na samym finiszu. Oceniając styl gry znowu dało się zaobserwować spore niedociągnięcia, lecz uwagę zwracało głównie co innego. Dziewczyny ewidentnie zdały sobie sprawę o jaką stawkę walczą i ambicją wyszarpały korzystny rezultat. - Pierwotnie nie funkcjonowaliśmy najlepiej, mieliśmy kłopoty z tylną formacją. Dopiero z czasem zaczęliśmy być bardziej agresywni i nie odpuszczaliśmy. Tak działo się w zasadzie od drugiej kwarty. Właśnie w ten sposób chcieliśmy działać - wspomina trener Jose Ignacio Hernandez.
Wtóruje mu Paulina Pawlak, która notabene świetnie się spisała w parkietowych zmaganiach. - Bourges to silny przeciwnik, niemniej znaleźliśmy skuteczną drogę jak go pokonać.
Taka postawa została nagrodzona. Wiślaczki znacznie przybliżyły się do realizacji jednego z kluczowych zadań wyznaczonych na obecną edycję rozgrywek, a awans świętować mogą we własnej hali wraz z wiernymi fanami.
Niemniej o powtórkę scenariusza mimo atutu swojego parkietu wcale nie będzie łatwo. Francuzki w tym sezonie charakteryzują się systematycznością, więc uczynią wszystko, aby cały trud poniesiony w grupowej rywalizacji nie poszedł na marne. Wcale nie jest powiedziane, że dodatkowa presja okaże się dla nich przeszkodą.
Rozpatrując konkretne personalia defensorki spod Wawelu powinny większą czujność przyłożyć do krycia Styliani Kaltsidou. Greczynka sprawiła im na starcie tygodnia trochę kłopotów i uzyskała największą ilość "oczek" spośród wszystkich swoich koleżanek, pokazując, że potrafi wykorzystać nawet kawałek wolnej przestrzeni.
To samo stwierdzenie tyczy się Celine Dumerc. Doświadczona rozgrywająca zwykle nadaje tempo akcjom i ogólnie dyryguje poczynaniami teamu. Jej zneutralizowanie zatem trzeba traktować w kategoriach priorytetowych.
Odnośnie małopolskiego kolektywu natomiast zastanawia czy zdrowie pozwoli wystąpić Cristinie Ouvina i Alanie Beard. Ta pierwsza wobec urazu stawu skokowego nawet nie pojechała z drużyną na zachód Europy, a Amerykanka całą batalię spędziła w roli rezerwowej. Jeżeli choć jedna zdoła się wykurować, niewątpliwie wniesie nową jakość i odciąży część koszykarek, a co za tym idzie przynajmniej teoretycznie zwiększy nadzieję na udane zakończenie.
Początek meczu w piątek o godzinie 18.