Zgorzelczanie do meczu ze Spartakiem Sankt Petersburg przystąpią praktycznie z "marszu", bez chwili odpoczynku. W piątek rywalizowali bowiem ze Stelmetem Zielona Góra w Tauron Basket Lidze. Podopieczni Miodraga Rajkovicia na samym finiszu okazali się gorsi od gości z Winnego Grodu.
PGE Turów w końcówce prowadził 89:88 i wydawało się, że bohaterem zostanie Piotr Stelmach, który na sześć sekund przed końcem trafił za dwa punkty. Tymczasem w ostatniej sekundzie szalę na stronę gości przechylił Marcin Sroka, który celnie przymierzył zza linii 6,75m.
- Takie mecze jak ten dzisiejszy z pewnością są rewelacyjne dla koszykówki, jednak dla nas niekoniecznie. Przegraliśmy ten mecz grając w takim stylu, w jakim graliśmy kilka tygodni temu. Graliśmy dziś w końcówce tak, jak gdybyśmy nie byli przygotowani na osiągnięcie tego zwycięstwa. Moi zawodnicy zapewniali mnie, że są w bardzo dobrej formie, ja także to widziałem. Nie wszyscy wiedzą o tym, że dziś o 3 w nocy spotykamy się tutaj i wylatujemy na kolejny mecz w ramach ligi VTB. Wszyscy mają czas na odpoczynek tylko nie my - mówił wyraźnie niezadowolony Miodrag Rajković.
Dla zgorzelczan będzie to już przedostatnie spotkanie w lidze VTB. W tej chwili PGE Turów zajmuje 8. miejsce w tabeli grupy A. Ich niedzielny rywal - Spartak plasuje się na czwartej lokacie.
W pierwszym meczu tych drużyn, Spartak okazał się lepszy od zgorzelczan. Goście z Sankt Petersburga wygrali 63:59. Wówczas najskuteczniejszym strzelcem Turowa był David Jackson, który zdobył 15 punktów.
Niedzielne spotkanie rozpocznie się o godzinie 14.00.