Pojedynek w Kutnie od pierwszych do ostatnich minut dostarczył wielkich emocji. Od mocnego uderzenia rozpoczęli krośnianie prowadzący 8:0. Na nieco sparaliżowanych wyglądali gospodarze, którzy mieli problem z trafieniem do kosza nawet z dość łatwych sytuacji. Ciężar zdobywania punktów na siebie wzięli Krzysztof Jakóbczyk, Wojciech Glabas i Dawid Bręk. To oni podzielili się dorobkiem w pierwszej kwarcie. Wśród przyjezdnych najlepiej prezentowali się Marcin Salamonik, Kamil Łączyński i Łukasz Paul (po 6 oczek). MOSiR prowadził nawet 19:8 i na finiszu pierwszej odsłony utrzymał ośmiopunktową przewagę.
Przyjezdni długo kontrolowali sobotni pojedynek, lecz strata piętnastu punktów z rzędu sprawiła, że na prowadzenie wyszli Akademicy. Obie ekipy popełniały wiele błędów, a kapitalnej dyspozycji nie tracił jedynie Jakóbczyk. Do przerwy pięcioma punktami prowadzili gospodarze, lecz podopieczni Dusana Radovicia po zmianie stron ruszyli do ofensywy.
Fascynująca, pełna zwrotów rywalizacja wokół remisu trwała do połowy czwartej kwarty. Wtedy wydawało się, że kolejny przestój krośnian przesądzi o wygranej AZS-u. Akademicy prowadzili nawet 71:63, lecz końcówka należała do przyjezdnych. Nie grali oni perfekcyjnie, a wiele błędów popełniał zmęczony Salamonik, lecz dzięki świetnej defensywie zdołali odrobić straty. Siedem punktów tylko w samej końcówce czwartej kwarty zdobył Dariusz Oczkowicz, a do dogrywki akcją 2+1 doprowadził Wojciech Pisarczyk. Stało się tak mimo iż po jego trafieniu do końca regulaminowego czasu pozostała ponad minuta. W ostatnich sekundach wiele kontrowersji wywołała decyzja sędziów o przyznaniu przyjezdnym dwudziestu sekund na rozegranie kluczowej akcji.
- Jeżeli jest ostatnia akcja meczu, zegar się zagapił i zawodnik drużyny przeciwnej, Kamil Łączyński sam mówi do sędziów, że powinno im zostać na dogranie czternaście sekund a oni twardo się trzymają, że ma być dwadzieścia to coś jest tutaj nie tak. Nie mówię, że to miało wpływ, czy nie miało, ale przy ostatniej piłce, którą zebraliśmy mielibyśmy nie trzy sekundy, a osiem, czy dziewięć i mogło się zdarzyć wiele. Wiem, że w ferworze emocji, ale takie błędy są po prostu śmieszne - powiedział trener Akademików, Jarosław Krysiewicz. - Mieliśmy problem z naszymi dwoma podstawowymi zawodnikami. Kuba Dłuski i Wojtek Glabas nie zagrali na swoim normalnym poziomie. Gdzieś te nerwy ich zjadły. Nie trafiliśmy paru rzutów z pod samego kosza. To zadecydowało - dodał.
Dogrywkę lepiej rozpoczęli gospodarze, lecz decydujący rzut dający przyjezdnym prowadzenie oddał Pisarczyk. Formalności dopełnił Oczkowicz, który w całym meczu zdobył 30 punktów i zebrał 10 piłek. Double-double zapisali w drużynie z Podkarpacia jeszcze Salamonik i Pisarczyk. Podobnym wyczynem mógł się wśród rywali pochwalić Jakub Dłuski, a kolejne fantastyczne zawody rozegrał Jakóbczyk, który uzbierał 25 punktów (18 w pierwszej połowie). On oraz Bręk na parkiecie spędził pełne 45 minut. Co ciekawe nie dokonał tego żaden gracz z Krosna, choć MOSiR do Kutna przyjechał w dziewięcioosobowym składzie. Kolejny pojedynek zaplanowano na niedzielę na godz. 17:30.
AZS WSGK Polfarmex Kutno - PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno 79:84 (15:23, 26:13, 19:23, 13:14, d. 6:11)
AZS: Jakóbczyk 25, Glabas 17, Bręk 13, Dłuski 11, Rduch 7, Szwed 4, Małecki 2.
MOSiR: Oczkowicz 30, Salamonik 15, Łączyński 12, Paul 10, Pisarczyk 10, Cielebąk 5, Szczypka 2, Adamczewski 0, Glapiński 0.
stan rywalizacji: 1:0 dla PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno