Jeszcze nigdy w historii Euroligi goście nie wygrali piątego spotkania decydującego o awansie do najlepszej czwórki. Czy "Zieloni" przełamią bieg historii?
W ostatnim spotkaniu w Atenach, Barcelona wykorzystała swoje przewagi fizyczne, ale przed wszystkim zneutralizowała poczynania Dimitrisa Diamantidisa. Doświadczony rzucający obrońca jest mózgiem Panathinaikosu - bez niego "Koniczynki" po prostu tracą na jakości. Lider zespołu nie popisał się przed własną publicznością. Dimitris spudłował wszystkie pięć rzutów za trzy i zakończył spotkanie z zerowym dorobkiem punktowym.
- To zdecydowanie najważniejszy mecz w tym sezonie Euroligi i musimy być skupieni. Wiemy, że fani zawsze wspierają nas w najważniejszych momentach i tym razem nie będzie inaczej. Oni odgrywają naprawdę kluczową rolę, a to nam pomaga. Diamantidis nie może czuć się komfortowo. Kiedy on dostaję się w pole trzech sekund, szuka swoich kolegów, a my nie możemy do tego dopuścić. On nie może poczuć się swobodnie ani przez chwilę - obrońcy będą przy nim bardzo blisko - zapowiada brazylijska "dwójka", Marcelinho Huertas.
W starciu dwóch najlepszych defensyw Euroligi nie spodziewam się zawrotnego tempa. Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie, aby Diamantidis znów zakończył spotkanie z okrągłym zerem na koncie. Lepszą robotę na zasłonach muszą wykonać wysocy Panathinaikosu, przez co Diamantidis będzie mógł odseparować się od bardziej atletycznego Victora Sady. Barcelona z kolei będzie liczyć na kreatywnego Navarro, który ze średnią 17 punktów na mecz jest liderem fazy play-off. Kroku w osiągnięciach indywidualnych dotrzymuje "La Bombie" wszechstronny środkowy Blaugrany, Ante Tomić, który 17-krotnie notował double-double w ostatnich 18 spotkaniach Euroligi. Typ na Barcelonę w handicapie (-6,5).