- Jestem wkurzony, że straciliśmy tak duże prowadzenie w takim momencie. Daliśmy jednak radę przezwyciężyć ten stan i na szczęście w dogrywce to na nas już nie ciążyło - mówił po drugim zwycięstwie w finale Konferencji Zachodniej Tim Duncan.
37-latek zdobył 17 punktów dla Spurs, z czego sześć w dogrywce. Duncan miał także dziewięć zbiórek i cztery bloki i był bohaterem gospodarzy mimo, że w decydujących momentach grał z pięcioma faulami.
Drugim z ojców wygranej nad Niedźwiadkami okazał się Tony Parker, który do 15 punktów dołożył aż 18 asyst - najwięcej w karierze w play off. Co istotne - każdy z graczy pierwszej piątki Ostróg zapisał na swoim koncie co najmniej 11 punktów.
Podopiecznym Gregga Popovicha wygrana nie przyszła jednak tak łatwo jak na otwarcie tej serii. W czwartej kwarcie przyjezdni po runie 15:2 odrobili spory deficyt, a do dogrywki doprowadził Mike Conley.
Conley i Jerryd Bayless zdobyli po 18 punktów dla gości.
- Jesteśmy w takiej samej sytuacji jak w serii przeciwko Los Angeles, wtedy też przegrywaliśmy 0:2. Teraz przed nami powrót do domu, do własnej hali, gdzie musimy wziąć się do roboty. Łatwo jednak nie będzie - powiedział Lionel Hollins, trener Memphis.
Mecz numer trzy w sobotę w Memphis.
San Antonio Spurs - Memphis Grizzlies 93:89 (15:13, 31:18, 30:33, 9:21, 8:4)
(T. Duncan 17, T. Parker 15 (18 as), T. Splitter 14 - M. Conley 18, J. Bayless 18, Z. Randolph 15)
Stan rywalizacji: 2:0 dla Spurs