Podopieczne Lucasa Mondelo są wymieniane wręcz wśród głównych kandydatów jeśli chodzi o występ w finale. Takie rokowania nie powinny dziwić. Do tej pory ani razu nie zaznały goryczy porażki, a umiejętności oraz doświadczenie poszczególnych personaliów pozwala osobom związanym z zespołem optymistycznie patrzeć w przyszłość. - Już czuję w pewien sposób zadowolenie, bo wystąpimy za rok na naprawdę wielkiej imprezie. Dlatego właśnie istnieje szansa, że uda się utrzymać ciągłość jeśli chodzi o budowanie drużyny, jej funkcjonowanie. Teraz natomiast nieśmiało możemy marzyć czy przywieziemy z Francji medal, czy zdołamy zakwalifikować się do ostatecznego etapu - dzieli się wrażeniami Laia Palau, która notabene współtworzyła mistrzowską ekipę CCC Polkowice podczas ostatniego sezonu.
Głównym konkurentem wydają się być Francuzki. Gospodynie od dłuższego czasu przygotowywały formę pod kątem tych zmagań i ewentualne zajęcie pierwszego miejsca podium przed własną publicznością stanowiłoby dla nich zwieńczenie żmudnej pracy i wszystkich wyrzeczeń. - Wiele osób zastanawia się kto prezentuje lepszą koszykówkę. Ja uważam, iż przeciwniczki należy postawić ciut wyżej. Udowodniły, że jako kolektyw świetnie sobie radzą, a wewnątrz panuje dobra atmosfera. Poza tym mają w składzie wiele znakomitych koszykarek - zachowuje dystans doświadczona rozgrywająca.
Zaraz potem uzupełnia wypowiedź. - Trudno jednak dokonywać bezpośrednich porównań. Na pewno podążamy do sukcesu różnymi drogami. My stanowimy poniekąd niewiadomą, gdyż poprzedni rok nie wyglądał jak ten, a dwa lata temu z kolei przegraliśmy podczas turnieju Polsce, więc ciężko ocenić ile możemy osiągnąć.
Rzeczywiście wtedy nie pokazały one pełni swojego oblicza, odpadając po drugiej rundzie. Niemniej od tamtego momentu sporo kwestii uległo zmianie i Hiszpanki znów zachwycają. A biorąc pod uwagę, że o zwycięstwie często decydują detale, aktualna dyspozycja czy po prostu szczęście, błędem byłoby stawiać "Trójkolorowe" w roli bezapelacyjnego faworyta. - Za nasz atut bez wątpienia trzeba uznać fakt, że agresywnie bronimy dostępu do własnego kosza, wobec czego innym zawsze ciężko zdobyć punkty. Dodatkowo mamy w sobie mnóstwo energii i woli walki, dzięki czemu dużo biegamy, podajemy, wymieniamy się pozycjami. Typowy hiszpański basket. Gramy tak żeby, rywal zwariował - mówi wprost 33-latka.
Jak zatem będą wyglądać dalsze losy kadry z półwyspu Iberyjskiego? - Sen się zaczął. Jesteśmy wśród absolutnego topu Starego Kontynentu, choć paręnaście miesięcy temu leżeliśmy w głębokiej dziurze. Będzie dobrze - kończy.