Chris Paul, obok Dwighta Howarda, miał być jednym z dwóch największych nazwisk dostępnych na rynku z powodu zakończonych kontraktów. Co ciekawe, obaj występują w klubach z Los Angeles.
Zanim jednak transferowa karuzela rozkręciła się na dobre, "CP3" postanowił, że nie będzie brał w niej udziału i według doniesień najlepiej poinformowanych amerykańskich serwisów poświęconych koszykówce, ma zaakceptować olbrzymią ofertę przedstawioną mu przez swój dotychczasowy klub.
Jeden z najlepszych rozgrywających świata w najbliższym czasie złoży podpis pod umową gwarantującą mu aż 107 milionów dolarów za pięć lat gry, co daje średnią powyżej 21 milionów za sezon. To maksymalny kontrakt, jaki mogą podpisać zawodnicy NBA.
Jeżeli ktoś zasłużył na tak solidne wynagrodzenie, to właśnie Paul. Charakterny rozgrywający odmienił oblicze Los Angeles Clippers , uchodzących dotąd za najgorzej zarządzany klub w NBA i czerwoną latarnię ligi. Wraz z latającym nad koszami Blakiem Griffinem przyczynili się do nadania im pseudonimu "Lob City".
Nic dziwnego, że już wczoraj kierownictwo zespołu zapowiadało, aby inni managerowie "nawet nie zawracali sobie głowy" walką o "CP3". Trzeba przyznać, że włodarze klubu nie byli gołosłowni i wysłali agentowi zawodnika propozycję już kilkadziesiąt sekund po północy czasu ET, który oficjalnie otwierał taką możliwość.
Jak donosi ESPN, przystanie na jej warunki przez Paula to tylko formalność. W zeszłym roku maksymalny kontrakt, wart 95 milionów dolarów, podpisał z LA Clippers wcześniej wspominany Griffin. Daje to niebywałą stabilność temu zespołowi.
Jednocześnie, okres transferowy stanie się mniej ekscytujący. Centralną postacią wciąż pozostaje Dwight Howard, ale rywal zza miedzy Clippers, Los Angeles Lakers, ma wielkie szanse, by go zatrzymać. Tym samym najlepszymi dostępnymi koszykarzami będą Andrew Bynum, Andre Iguodala i Josh Smith.
