Bartosz Półrolniczak: Nie mogę inaczej zacząć naszej rozmowy, jak od pytania dlaczego zdecydował się pan na Jezioro?
Leszek Marzec: To jest tak naprawdę trudne pytanie. Myślę, że przede wszystkim fakt, że drużyna gra w ekstraklasie. Rozmawiałem z prezesem Pyszniakiem. Mówił, że pewnych zawodników już nie będzie, pewni prawdopodobnie odejdą a dwóch podstawowych zostało. Była możliwość stworzenia nowego zespołu. W momencie gdy wiedzieliśmy, kto zostanie mogliśmy zacząć budować drużynę.
Można zatem powiedzieć, że zachęciła pana perspektywa stworzenia swojego autorskiego zespołu?
-
Zespół nie jest mój, ale miasta Tarnobrzega (śmiech). Tak poważnie mówiąc myślę, że tak. To jest drużyna na którą jako trener mam wpływ budując skład i dobierając zawodników. Oczywiście wszystko w oparciu o warunki finansowe jakie mamy. To jest misja stworzenia tak naprawdę nowego zespołu. Będą nowi gracze zagraniczni i będzie ich mniej niż było do tej pory. Postaramy się stworzyć w Tarnobrzegu coś ciekawego.
Kibice przyzwyczaili się już do tego, jak grało Jezioro prowadzone przez Dariusza Szczubiała. Jaki styl pan będzie chciał nadać tej drużynie, jak pan chciałby ten zespół ukształtować?
-
Styl drużyny to po części nie jest wymysł trenera a możliwości jakie dają mu posiadani przez niego zawodnicy. Do nich trzeba dostosować określony styl. Jeśli będzie wolny zespół nie będziemy grać bardzo szybko i odwrotnie, jeśli będzie szybki zespół to nie będziemy zwalniać gry. Niemniej jednak mnie przede wszystkim zależy, aby moja drużyna grała zespołowo. Duży nacisk będę kładł na obronę i agresję w obronie. Chcę by ta defensywa była zmienna. Wszystko po to, by pewnymi rzeczami zaskakiwać przeciwnika. Moim zdaniem jednak największym wyzwaniem dla trenera jest to, żeby zawodnicy wykrzesali z siebie maksimum możliwości i rozwijali się. Nie wiem, czy w krótkim czasie się to uda czy nie, ale trzeba zrobić wszystko by oni grali na swoje 100 procent. To będzie najbardziej cieszyło. Kiedy kibice zobaczą, że zespół nie poddaje się, że walczy, że jest dobrze przygotowany i jest fajna atmosfera docenią to. Dziś ciężko przewidzieć nasze sukcesy i porażki, to jest sport a więc coś zupełnie nieprzewidywalnego.
Amerykanie, których zakontraktowaliście poza Fitzgeraldem są już ograni w Europie i to w ligach lepszych niż polska. Było to celowe rozwiązanie by zminimalizować ryzyko tego, że ci zawodnicy mogą być w jakiś sposób nietrafieni?
-
Staraliśmy się zrobić wszystko, by to ryzyko zminimalizować. To jest taki swoisty totolotek. Przykładowo, zawodnik będzie przyzwyczajony do gry w dużym mieście przy dużej publiczności i może mieć problem z aklimatyzacją. Inny będzie się tu czuł świetnie, bo lubi cisze i spokój, bo pomaga mu się to koncentrować na grze. Może w ten sposób skupić się wyłącznie na treningu i grze a to może zaowocować dużym skokiem do przodu. Różni są gracze, nie tylko umiejętności decydują o klasie zawodnika, trzeba się umieć dostosować do panujących warunków.
W założeniu ta trójka ma być liderami Jeziora?
-
Jak najbardziej, oni mają pociągnąć tych Polaków do przodu. Nie możemy jednak zapomnieć, że mamy ciekawych Polaków. Krzysiek Krajniewski gdyby nie kontuzja jestem przekonany, że miałby bardzo fajny sezon, bo dobrze zaczął. Podobnie było z Dawidem, który rozkręcał się z czasem. Teraz mam nadzieję, że zdrowie dopisze i od początku będą stanowili silny i pewny punkt naszej drużyny. Liczę także na Szymona Łukasiaka i Marcina Nowakowskiego. Również młodzi jeżeli będą mocno pracować i będę widział, że robią postępy na pewno dostaną swoją szansę. Mamy sporo gier przed sezonem i będziemy różne rzeczy testować. Mamy dużo wariantów, chciałem żeby ten zespół był uniwersalny. Przykładowo gdy ma się rozgrywającego mierzącego 192 cm wzrostu to daje to ciekawe możliwości. Nie ukrywam, że liczymy na nich, bo jeśli ktoś grał w Turcji, Izraelu, Chorwacji czy na Litwie to musi już posiadać spore umiejętności. Nie można też oczekiwać, że co mecz będą dla nas rzucać po 20 punktów. Trzon jednak już mamy i na tym będziemy bazować. Inni oczywiście też się wzmacniają, ale my spokojnie będziemy pracować. Jak będziemy w pełnym składzie zobaczymy dokładniej kto ma jakie predyspozycje i pod to będziemy układać określone warianty taktyczne.
Obecny skład jest już na ten moment definitywnie zamknięty?
-
To zależy tylko od prezesa i sponsorów. My cały czas prowadzimy różne rozmowy, nie chcę więc gdybać. My mamy swoje cele i swoje możliwości, ja stawiam cel przed zawodnikami, oni sami przed sobą a zarząd przed trenerem i to normalna kolej rzeczy. Póki co chcemy się przygotować tym składem. Tu kibice znają się na baskecie i wierzę w to, że będą naszym wsparciem. My będziemy zawsze dawać z siebie wszystko i walczyć, bo nic tak ludzi nie drażni jak brak zaangażowania. Jeśli będzie fajna grupa, dobra atmosfera to czego chcieć więcej.
Była jakaś szansa by w Tarnobrzegu zostali Amerykanie z poprzedniego sezonu? Pytam, bo wiele było spekulacji na temat pozostania w drużynie J.T. Tillera, on sam zresztą mówił o tym, że jest bliski przedłużenia kontraktu.
-
Szczerze mówiąc nie miałem żadnej rozmowy z żadnym zawodnikiem. To są gracze, którzy mają swoich agentów, różne plotki krążyły w mediach. Chociażby to, że dalej będą chcieli grać u trenera Szczubiała. Z mojej strony jak mówię, że miałem żadnego kontaktu z tymi zawodnikami. Być może by chcieli zostać, tego nie wiem. Żadnych konkretów nie było więc poszukaliśmy nowych zawodników.
Różnie trenerzy podchodzą do okresu przygotowawczego, jedni chcą już wtedy wygrywać i w jakiś sposób budować w drużynie zwycięskie nastawienie a inni zupełnie nie patrzą na wyniki. Jak pan podchodzi o tego okresu, co będzie najważniejsze?
-
Na pewno są różne podejścia, ale dla mnie najważniejsze jest by ich dobrze przygotować. W każdym okresie przygotowawczym potrzebne są przerywniki w okresie ciężkich treningów. Mecz jest świętem, czeka się na niego i po to się pracuje by być gotowym. Zawodnicy lubią grać, to są zawsze nowe wyzwania. Trening nie pokaże tego co mecz, on wyzwala nową motywację. Wracając do pytania, najważniejsze jest przygotowanie a nie wyniki. Na każdy turniej mamy określone cele i zadania. Nikt nie mówi, że podstawowi gracze będą grać po 35 minut. Chcemy sprawdzać różne warianty, od tego ten okres jest. Nie będziemy na pewno przeciążać podstawowych zawodników. Jeśli mają być przetrenowani to lepiej by trochę odpoczęli. Oni muszą ze sobą spędzić określoną liczbę gier, poznać się i dostosować się do warunków meczowych. To ma ułatwić pracę w trakcie sezonu i to jest działanie docelowe.
Będziecie się w lidze wyróżniać tym, że nie macie amerykańskiego centra. Szymon Łukasiak był jednak długo w USA, tam się na uczył grać, można zatem powiedzieć, że to polski center ale grający w amerykańskim stylu?
-
On bardzo chciał grać w Polsce, choć miał inne bardzo dobre oferty. Szymon bardzo jednak chce pokazać się w Polsce, że potrafi grać na dobrym poziomie. Miał już epizod związany z testami w Turowie Zgorzelec, ale w lidze zagra pierwszy raz. Każdy z tych zawodników oczekuje swojej liczby minut, jest można powiedzieć napalony na grę w Tarnobrzegu i ma swoją motywację. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że każdy z nich otrzyma swoją szansę. Szymon to bardzo ciekawy gracz, rozmawialiśmy dużo o naszej współpracy. Spotkaliśmy się raz na godzinnym treningu, poznaliśmy się w ten sposób. On zobaczył, czego ja będę od niego wymagał i bardzo dobrze nam się współpracowało. Podjęliśmy obaj taką decyzję i myślę, że będziemy mieli z niego dużo pożytku. Jego styl gry na pewno nie różni się od innych graczy szkolonych w Stanach Zjednoczonych.