Zmiana otoczenia da mi pozytywne bodźce - wywiad z Adrianem Sulińskim, zawodnikiem Spójni Stargard Szczeciński

- Nigdy nie zwątpiłem w to, co robię. Zmiana otoczenia da mi pozytywne bodźce do ciężkiej i efektywnej pracy - mówi w rozmowie ze SportoweFakty.pl Adrian Suliński, gracz Spójni.

Patryk Pankowiak: Po 6-latach spędzonych w Pruszkowie zdecydowałeś się zmienić barwy klubowe. Możesz zdradzić, co przyczyniło się do podjęcia takiej decyzji?
Adrian Suliński:

Myślę, że potrzebowałem zmiany klimatu. Musiałem też spróbować czegoś innego. W Pruszkowie było super... Jednak wydaje mi się, że troszkę zatrzymałem swój rozwój, a zmiana otoczenia będzie pozytywnym bodźcem do ciężkiej i efektywnej pracy.

A jak wspominasz ten miniony czas? Zawsze z uśmiechem na twarzy?

- Dokładnie. Tamte czasy zawsze wspominam z uśmiechem: fajni ludzie, rodzinna atmosfera. Mam nadzieję, że tak też będzie po moich przenosinach do Stargardu Szczecińskiego. Zdarzały się również jednak i ciężkie okresy. Wtedy chciałem nawet zakończyć przygodę z koszykówką, ale wsparcie rodziny i taty, który zawsze chodził na mecze dawało mi dużo siły i motywacji. Nie chciałem ich zawieść.

Bardzo dobrze, że nie porzuciłeś koszykówki. Widząc cię na parkiecie można dostrzec, że bawisz się grą i sprawia ci to wiele przyjemności. Możesz powiedzieć coś więcej na temat tego kryzysu, który przechodziłeś? Miałeś chwile zwątpienia?

- Zawsze miałem swoje zdanie na różne tematy, które starałem się wypowiadać. Dziś wiem, że nie zawsze powinienem. Nie żałuję jednak niczego. Każda sytuacja uczy nas czegoś w życiu, tylko trzeba wyciągnąć z tego wnioski...Nie, nigdy nie zwątpiłem w to, co robię. Zawsze robiłem to dla siebie, a nie dla trenera. Kocham grać w koszykówkę i właśnie dlatego daje mi to tyle szczęścia. Tak poza tym, kiedyś za młodzika pewien szkoleniowiec musiał nas opuścić, ale wcześniej spytał dla kogo trenujmy. Nikt nie odpowiedział wtedy, że dla trenera i był z tego faktu zadowolony, ponieważ zawsze twierdził, że musimy robić to dla siebie, a wówczas będziemy czerpać z tego radość.

Adrian Suliński: Zdarzały się ciężkie chwile, ale... nigdy nie zwątpiłem w to co robię
Adrian Suliński: Zdarzały się ciężkie chwile, ale... nigdy nie zwątpiłem w to co robię

To teraz może przejdziemy do czegoś luźniejszego. Przy okazji chciałem zapytać czy śledzisz NBA i komu kibicujesz?

- Staram się śledzić. Z oglądaniem bywa ciężko. Wiadomo, że godziny rozgrywanych spotkań są bardzo późne. Kibicuję drużynie Dallas Mavericks na czele z Dirkiem Nowitzkim. Lubię jeszcze parę zespołów, ale to ze względu na poszczególnych zawodników.

Masz jakiś wzór do naśladowania? Koszykarza, którego podziwiasz i od którego uczysz się niektórych zagrań?

- Raczej nie ma jednego zawodnika, od którego uczę się zagrań. Oglądając mecze, staram się patrzeć na gracza na mojej pozycji. Obserwuję, jak się porusza w obronie i ataku. Wtedy mogę zobaczyć, jak reaguje w danych sytuacjach i przenosić to na boisko.

Skąd wzięło się twoje zamiłowanie do tatuaży?

- Pewnie od mojego dziadka, który ma ich parę (śmiech). Od małego chciałem je mieć i teraz realizuję swoje pomysły. Tu nie ma mowy o pomyłce, a jak takowa się zdarzy za poprawki należy zapłacić więcej niż za tatuaż.

Ludzie często sprzeczają się na jakiej pozycji grasz. Jak to skomentujesz? W którym miejscu na boisku czujesz się najlepiej? Jesteś takim combo-guardem?

- Bardzo dobrze się czuję na pozycji numer dwa. Lubię wyjść po zasłonie lub poczekać w rogu na piłkę i wtedy oddać rzut. Wolę również bronić strzelców. Potrafię też wspomóc kolegów na pozycji rozgrywającego, więc faktycznie jestem takim combo-guardem. Myślę, że to tylko działa na mój plus.

24-latek w przyszłym sezonie reprezentować będzie barwy I-ligowej Spójni Stargard Szczeciński
24-latek w przyszłym sezonie reprezentować będzie barwy I-ligowej Spójni Stargard Szczeciński

A wiesz już może jaką rolę będziesz ogrywał w zespole Spójni? Trener widzi cię jako nominalną dwójkę?

- Moja rola w zespole będzie wręcz taka sama jak w Pruszkowie. Pozycja rzucającego-obrońcy i czasami wspomaganie kolegów na rozegraniu.

A jakie cele stawia przed sobą na nadchodzący sezon Adrian Suliński?

- Na pewno chciałbym zagrać cały sezon bez kontuzji i mieć możliwość gry w fazie play-off. Marzę o tym, by regularnie spędzać dużo minut na parkiecie. Ciężko trenuję aby osiągnąć te wszystkie założenia.

Czego można życzyć ci oprócz zdrowia?

- Mam cudowną dziewczynę, kochaną rodzinę i wspaniałych przyjaciół, więc chyba mógłbym dodatkowo spędzać tylko więcej czasu na parkiecie i wspólnie z najbliższymi świętować każdy sukces. Tego można życzyć nie tylko mnie ale i wszystkim czytelnikom.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: