Pewna wygrana Sky. 4 "oczka" Quigley

Chicago Sky nie miało problemów z pokonaniem niżej notowanego New York Liberty. Dorobek wiślaczki, Allie Quigley mimo wielu dogodnych sytuacji nie był okazały.

Gospodynie zgodnie z oczekiwaniami osiągnęły pożądany rezultat. Pierwsza połowa nie zarysowała co prawda ich jakiejś pokaźnej przewagi, ale już po zmianie stron wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Rywalki na dłuższą metę nie wytrzymały narzuconego tempa. Momentami fatalnie spisywała się obrona i faworytki publiczności z ogromną łatwością umieszczały piłkę w koszu.

Scenariusz zatem mógł być tylko jeden. Efektem tego drużyna ze stanu Illinois powiększyła ogólną liczbę zwycięstw.

Chicago Sky - New York Liberty 82:64 (17:12, 21:21, 29:12, 15:19)

Cenny triumf odniosła Tulsa Shock choć właściwie do końca musiała mieć się na baczności. Podczas początkowych dwudziestu minut wypracowała sobie bezpieczny dystans, lecz słabsza postawa w drugiej odsłonie zniweczyła ten trud i sprawiła, że przeciwniczki przejęły inicjatywę.

Widząc nadarzającą się okazję postanowiły systematycznie odrabiać straty. Pewnie gdyby spotkanie trwało dłużej dopięłyby swego, jednak tym razem nie wystarczyło czasu, a żałować należało głównie słabego startu.

Przywdziewająca niegdyś trykot Białej Gwiazdy Nicole Powell zdobyła trzy punkty.

Tulsa Shock - San Antonio Silver Stars 73:67 (18:8, 22:14, 19:25, 14:20)

Atlanta Dream nie sprostała Washington Mystics. Wynik przez dużą część pojedynku oscylował wokół remisu, ale świetny finisz miejscowych pozwolił im uzyskać pełną pulę. Dobrze spisały się Monique Currie oraz Ivory Latta, które udźwignęły ciężar odpowiedzialności w kluczowych fragmentach.

Wśród gości sporą aktywność wykazywała doświadczona Angel McCoughtry, tyle że nie przyniosło to wymiernych korzyści.

Washington Mystics - Atlanta Dream 74:64 (21:17, 16:18, 13:16, 24:13)

Gorycz porażki przyszło przełknąć koszykarkom Phoenix Mercury. Od teamu Candice Dupree i Diana Taurasi lepsze okazało się Seattle Storm, wykazując bardziej równy poziom. O wiktorii zadecydowała szczególnie "ćwiartka" numer dwa kiedy miejscowe wyraźnie spowolniły.

Fantastycznie zaprezentowała się Temeka Johnoson, autorka 23 "oczek".

Phoenix Mercury - Seattle Storm 73:81 (21:21, 13:23, 19:19, 20:18)

Komentarze (0)