Łukasz Wiśniewski: Nie mam sobie nic do zarzucenia

Łukasz Wiśniewski okazał się największym pechowcem kadry przed EuroBasketem 2013. Trener Dirk Bauermann podziękował za współpracę zawodnikowi PGE Turowa jako ostatniemu przed turniejem.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Dostałem wstępne powołanie do reprezentacji i bardzo bym chciał znaleźć się w tym węższym gronie - mówił ponad dwa miesiące temu Łukasz Wiśniewski, wówczas świeżo upieczony brązowy medalista mistrzostw Polski, który, przebywając na zgrupowaniach kadry narodowej, krok po kroku utrzymywał pozycję w zespole prowadzonym przez Dirka Bauermanna. Utrzymywał, lecz miejsca na słoweński EuroBasket ostatecznie nie otrzymał. Niemiecki szkoleniowiec zrezygnował z niego na samym końcu.

- Nie mogę być zadowolony, ale taka jest kolej rzeczy, że ktoś musiał odpaść. Było nas trzynastu, na turniej może pojechać dwunastu, cóż, padło na mnie - mówi Wiśniewski, dodając - Trener poinformował mnie o swojej decyzji zaraz po meczu ze Szwecją, mówiąc, że na kogoś musiał się zdecydować. Nie czuję jednak żadnego żalu.


Gdy niemiecki szkoleniowiec uszczuplił kadrę narodową do trzynastu graczy, w komentarzach dziennikarzy przeważał pogląd, że to Wiśniewski okaże się tym pechowcem. Przemawiały za tym fakty. Chociażby taki, że przed turniejem towarzyskim w Lublinie, zawodnik PGE Turowa Zgorzelec grał na tyle krótko w sparingach, że ani razu nie udało mu się trafić do kosza w żadnym meczu. Pierwsze punkty zdobył dopiero podczas spotkania z Wielką Brytanią w sobotę.

- Trzeba było się z tym liczyć, że tak to może być. Niemniej jednak starałem się walczyć o miejsce na wyjazd do Słowenii do samego końca i osobiście nie mam sobie nic do zarzucenia. Trener Bauermann prosił mnie bym grał jako trzeci rozgrywający i ja starałem się jak mogłem, wykorzystując dany mi czas podczas meczów. Nie było go zbyt dużo, ale cóż, to trener decydował - tłumaczy zawodnik, który w polskiej lidze głównie występował jako rzucający obrońca.

- Ciężko było rywalizować z dwoma nominalnymi playmakerami o minuty. Wiadomo, że jak zawodnik wychodzi na parkiet na dłuższy okres czasu, to czuje się pewniej i szybciej łapie formę. O przyczyny takich decyzji trzeba by jednak zapytać samego trenera. Ja teraz koncentruję się tylko na PGE Turowie Zgorzelec, a za reprezentację trzymam kciuki - dodaje Wiśniewski.


Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×