Łukasz Wiśniewski: Nie mam sobie nic do zarzucenia

Łukasz Wiśniewski okazał się największym pechowcem kadry przed EuroBasketem 2013. Trener Dirk Bauermann podziękował za współpracę zawodnikowi PGE Turowa jako ostatniemu przed turniejem.

- Dostałem wstępne powołanie do reprezentacji i bardzo bym chciał znaleźć się w tym węższym gronie - mówił ponad dwa miesiące temu Łukasz Wiśniewski, wówczas świeżo upieczony brązowy medalista mistrzostw Polski, który, przebywając na zgrupowaniach kadry narodowej, krok po kroku utrzymywał pozycję w zespole prowadzonym przez Dirka Bauermanna. Utrzymywał, lecz miejsca na słoweński EuroBasket ostatecznie nie otrzymał. Niemiecki szkoleniowiec zrezygnował z niego na samym końcu. 

- Nie mogę być zadowolony, ale taka jest kolej rzeczy, że ktoś musiał odpaść. Było nas trzynastu, na turniej może pojechać dwunastu, cóż, padło na mnie - mówi Wiśniewski, dodając - Trener poinformował mnie o swojej decyzji zaraz po meczu ze Szwecją, mówiąc, że na kogoś musiał się zdecydować. Nie czuję jednak żadnego żalu.

Gdy niemiecki szkoleniowiec uszczuplił kadrę narodową do trzynastu graczy, w komentarzach dziennikarzy przeważał pogląd, że to Wiśniewski okaże się tym pechowcem. Przemawiały za tym fakty. Chociażby taki, że przed turniejem towarzyskim w Lublinie, zawodnik PGE Turowa Zgorzelec grał na tyle krótko w sparingach, że ani razu nie udało mu się trafić do kosza w żadnym meczu. Pierwsze punkty zdobył dopiero podczas spotkania z Wielką Brytanią w sobotę.

- Trzeba było się z tym liczyć, że tak to może być. Niemniej jednak starałem się walczyć o miejsce na wyjazd do Słowenii do samego końca i osobiście nie mam sobie nic do zarzucenia. Trener Bauermann prosił mnie bym grał jako trzeci rozgrywający i ja starałem się jak mogłem, wykorzystując dany mi czas podczas meczów. Nie było go zbyt dużo, ale cóż, to trener decydował - tłumaczy zawodnik, który w polskiej lidze głównie występował jako rzucający obrońca.

- Ciężko było rywalizować z dwoma nominalnymi playmakerami o minuty. Wiadomo, że jak zawodnik wychodzi na parkiet na dłuższy okres czasu, to czuje się pewniej i szybciej łapie formę. O przyczyny takich decyzji trzeba by jednak zapytać samego trenera. Ja teraz koncentruję się tylko na PGE Turowie Zgorzelec, a za reprezentację trzymam kciuki - dodaje Wiśniewski.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (2)
Wała
26.08.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
wisnia musial odpasc, jednak szkoda,
ze wojciechowski nie byl wogole powolany, ma za soba calkiem udany sezon w nizszej lidze wloskiej i przy braku szewca bylby na pewno lepszy niz hrycan.