3. i 4. dzień EuroBasketu - kto na plus, kto na minus?

Trzeci i czwarty dzień EuroBasketu 2013 na Słowenii już za nami - których drużyn notowania windują w górę, a które zespoły rozczarowują najbardziej?

Barometr w górę

1. Ukraina

Ukraina liderem grupy po trzech meczach i to bez porażki na koncie? Chyba nikt poza trenerem Mike'iem Fratello nie uwierzyłby w tę historię, gdyby została opowiedziana przed EuroBasketem.

Jeszcze kilka dni przed rozpoczęciem rozgrywek w Słowenii, Ukraina rzutem na taśmę pokonała naszą kadrę i wydaje się, że od tamtej pory zrobiła milowy krok. A co ważniejsze, robiąc ten krok, a właściwie trzy (depcząc po drodze Belgię, Izrael oraz Niemcy), niemalże zagwarantowała sobie grę w kolejnej rundzie. A Siergiej Gładyr to jedna z najważniejszych postaci turnieju ze średnią prawie 18 punktów na mecz.

2. Macedonia

Piątek był wielkim dniem dla zespołu Alesa Pipana. Po dwóch wcześniejszych porażkach, przyparci do muru, mając w perspektywie mecz z niepokonaną i ultraszybką Serbią, Macedończycy wreszcie skorzystali z tego, że ich skład na wielkich turniejach praktycznie nie zmienia się od kilku lat.

Doświadczenie, zgranie, waleczność, zadziorność i chęć udowodnienia młokosom, że emerytura to termin nadal dla nich obcy - to wszystko zaprezentowali zawodnicy Pipana w starciu z Serbami, po prostu miażdżąc swojego rywala. W pewnym momencie meczu czwarty zespół poprzedniego EuroBasketu prowadził nawet 70:45! Wreszcie na miarę umiejętności zagrał Bo McCalebb, który zdobył 27 punktów.

3. Grecja

Między zespołem Andrei Trinchieriego a Włochami prawdopodobnie rozstrzygnie się to, który zespół zajmie pierwsze miejsce w grupie D. Obie drużyny są w wyjątkowej formie, ale to ekipa z Hellady prezentuje obecnie lepszy styl. Ofensywa Greków nie jest uzależniona od Vassilisa Spanoulisa tak mocno, jak to było w poprzednich latach i to ma przełożenie na wyniki.

Klasą samą dla siebie jest środkowy Yannis Bourousis, jeden z najbardziej niedocenianych środkowych w Europie, który w każdym z dotychczasowych spotkań rzucał przeciętnie 12,3 punktu (przy skuteczności z gry na poziomie 75 procent) i notował 5,4 zbiórki, choć na parkiecie spędzał średnio niespełna kwadrans! Nie ma bardziej efektywnego zawodnika na turnieju.

Barometr w dół

1. Izrael
Optymiści prognozowali, że przy odrobinie szczęścia Izrael może awansować do kolejnej rundy, głównie ze względu na możliwość wdrapania się tam po plecach skutecznie grających Omri Casspiego oraz Liora Eliyahu.

Tymczasem duet ten, mówiąc delikatnie, nie zachwyca (zwłaszcza skrzydłowy Houston Rockets, który trafia przeciętnie dopiero co piąty rzut z gry, spędzając średnio na parkiecie 31 minut), wiec ofensywa Izraela oparta jest o innego zawodnika - Afika Nissima. Gdy jednak nominalny playmaker musi zastąpić w zdobywaniu punktów gwiazdy i podstawowych strzelców, nigdy nie świadczy to dobrze o możliwościach drużyny.

2. Niemcy

Po trzech meczach center Robin Benzing ma średnią ponad 20 punktów zdobywanych na mecz, zaś rozgrywający Heiko Schaffartzik jest klasą samą dla siebie ze średnimi 16,7 punktu i 9,7 asysty. Problem w tym, że ów duet liderów nie gwarantuje stabilnych wyników zespołu.

Niemcy fantastycznie rozpoczęli turniej, od wygranej nad Francją, ale następnie przyszły dwie porażki, z Belgią i Ukrainą, obie po fatalnie rozegranych końcówkach. I choć turniej dla naszych zachodnich sąsiadów jeszcze się nie kończy, to perspektywa gry w drugiej rundzie mocno się oddaliła.

3. Serbia

Zespół Dusana Ivkovicia w bardzo dobrym stylu wygrał dwa pierwsze spotkania, ale trzeciego dnia napotkał potężną przeszkodę, której raczej się nie spodziewał. Młodzi zawodnicy z Serbii zdecydowanie nie byli przygotowani na to, że doświadczeni i "wiekowi" Macedończycy znajdą w sobie pokłady energii, by wygrać mecz pomimo dwóch wcześniejszych porażek.

Słabiej tym razem zagrał skuteczny wcześniej Nenad Krstić (3/9 z gry), a także Nemanja Nedović - 22-latek trafiał co prawda za dwa (4/7), ale tym razem obyło się bez żadnego celnego rzutu z dystansu (na cztery próby) i, co gorsza, bez żadnej asysty. Porównania do Milosa Teodosicia przedwczesne czy po prostu syndrom trzeciego meczu? Przekonamy się już w niedzielę.

[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

[/urlz][/b]

Komentarze (0)