To nie będzie artykuł, w którym przeczytacie moją opinię na temat decyzji, czy błędów Dirka Bauermanna podczas całego turnieju. Chcę przekazać coś innego, coś o czym praktycznie się w ogóle nie mówi, a jest godne podkreślenia. Chodzi o zachowanie niemieckiego szkoleniowca w stosunku do polskich dziennikarzy.
Mogę z pełną odpowiedzialnością przyznać, że praca z niemieckim szkoleniowcem to była czysta przyjemność. Na swojej drodze spotkałem już wielu trenerów, ale chyba żaden z nich nie był aż tak otwarty na media. Bauermann traktuje dziennikarzy jako ludzi, z którymi może porozmawiać i wymienić poglądy na temat koszykówki i co najważniejsze nie traktuje ich jak "wrogów", którzy za wszelką cenę chcą się czegoś dowiedzieć.
Mimo że piastuje bardzo odpowiedzialną funkcję, to zawsze chętnie stanie do dziennikarzy i odpowie na pytania. Warto podkreślić, że nigdy nie wygląda to tak, że Niemiec dwoma, czy trzema słowami odpowiada na jakąś kwestię. Nie ma problemu z trudnymi pytaniami (a tych w Słowenii było mnóstwo), chętnie zmierzy się z każdą kwestią.
W Celje po każdym meczu odbywała się konferencja, na którą przychodzili trenerzy i zawodnicy obu drużyn. Najpierw o krótki komentarz proszono graczy, a później trenerzy. Następnie przechodzono do części tzw. "pytań z sali". Jako, że polskich dziennikarzy było dosyć sporo (około 20) to już na konferencji Dirk Bauermann odpowiadał na kolejne kwestie. Po zakończeniu konferencji spokojnie wstawał z krzesła i udawał się w stronę polskich dziennikarzy. Jako, że na miejscu była stacja Polsat to ona miała pierwszeństwo. Później głos mieli pozostali dziennikarze. Takie "meetingi" po meczach trwały nawet do 20 minut. Niemiec cierpliwie stał i odpowiadał na wszystkie pytania, nikogo nie poganiał.
Po ostatnim spotkaniu Polaków na EuroBaskecie trener Bauermann każdemu z obecnych dziennikarzy podał rękę i podziękował za współpracę. - To była przyjemność z wami pracować - stwierdził. Nie chciał jednak powiedzieć, czy za rok znów spotkamy się na zgrupowaniu reprezentacji.
Do Bauermanna mam o tyle większy szacunek, bo podczas fatalnego turnieju dla naszej reprezentacji musiał mierzyć się z trudnymi pytaniami. Nie uciekał od nich. Tłumaczył się ze swoich decyzji boiskowych, które czasami budziły wątpliwości.
Nie wiem, czy Dirk Bauermann będzie nadal pracował z polską kadrą, ale gdyby pozostał na swoim stanowisku to na pewno praca dziennikarza przy reprezentacji byłaby przyjemnością.
[/b]