Dobra obsada turnieju w Tarnobrzegu sprawiała, że KKK MOSiR Krosno miał okazję sprawdzić się w rywalizacji z mocnymi rywalami. Wyniki i gra krośnian pokazują, że mogą być jedną z najlepszych drużyn na zapleczu ekstraklasy. - Takie turnieje są przede wszystkim po to, żeby się zgrywać i oswoić z graniem na dobrym poziomie. Wyniki tu są na drugim planie. Zawsze wychodzi się by wygrać, ale podstawowe zadanie jest takie, żeby się coraz lepiej poznawać z nowymi kolegami. Co do składu to uważam, że teraz mamy więcej takich graczy, którzy mogą coś dać drużynie. Możemy spokojnie grać 10-12 zawodników. Nawet jeśli ktoś będzie miał gorszy dzień, to ma go kto zastąpić i nie powinno być widać różnicy - przekonuje Marcin Salamonik.
MOSiR mimo tego, że dotarł do finału ligi w poprzednim sezonie, borykał się z wieloma problemami. Liczne kontuzje sprawiły, że w play off trener Dusan Radović miał do dyspozycji zaledwie 6-7 zdrowych zawodników. - Ten skład sprawia, że taka sytuacja nie powinna się powtórzyć. Wtedy mieliśmy też ogromnego pecha, że te urazy dopadły nas w jednym czasie. Patrząc jednak tak z perspektywy czasu, wyszło nam to z drugiej strony na dobre. Zaczęliśmy bardzo dobrze grać, każdy z nas świetnie trafił z formą. Wtedy to zaskoczyło, ale prawda jest taka, że jak się chce coś w lidze osiągnąć, to trzeba mieć 12 zawodników do grania jak Śląsk Wrocław. Play off do 3 wygranych to już jest naprawdę solidna gra - mówi gracz MOSiR-u.
Kibice w Krośnie liczą, że po historycznym sukcesie ich ulubieńcy pójdą za ciosem. Czy podopiecznych Dusana Radovicia stać na wywalczenie awansu? - Na pewno nie będę składał takich deklaracji. Z tego co wiem, to póki co tylko zespół z Torunia jasno powiedział, że chce awansować. My spokojnie chcemy zacząć sezon i podchodzić do każdego spotkania z myślą o wygranej. Na pewno musi awansować do play off, a tam to już będzie zupełnie inna gra. Co nam się uda zrobić, to zobaczymy. Postaramy się osiągnąć jak najlepszy wynik i mam nadzieję, że będzie go można nazwać naszym sukcesem.
Drużyna z Podkarpacia już w okresie przygotowawczym pokazuje swoje możliwości. Duża w tym zasługa tego, że żaden z zawodników nie narzeka na poważniejszy uraz. - Wiadomo, że zawsze jakieś mikrourazy się trafiają, ale przy takich ciężkich przygotowaniach i treningach jakie mamy to nic strasznego. Z dnia na dzień jest coraz lepiej. W porównaniu do turnieju w Bielsku-Białej, gdzie też graliśmy z Rosą Radom jest duży progres. Jeszcze jest do ligi trochę czasu. Jeśli dalej będziemy robić takie postępy, to jest spokojny o początek sezonu - kończy Salamonik.