Ligowy szczyt w Stalowej Woli, ciekawie w Krośnie i Warszawie - zapowiedź III kolejki pierwszoligowych rozgrywek

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkania w Stalowej Woli, Krośnie oraz w Warszawie zapowiadają się najciekawiej spośród ośmiu, jakie w ten weekend rozegrane zostaną na pierwszoligowych parkietach. Szczególnie interesująco powinno być na Podkarpaciu, gdzie w ligowe szranki staną niepokonane dotychczas ekipy - Stal Stalowa Wola, BIG STAR Tychy, MOSiR Krosno i Znicz Basket Pruszków.

Polonia 2011 Warszawa - Intermarche Zastal Zielona Góra (sobota, godzina 15.00)

Już w meczu otwierającym trzecią kolejkę czeka nas bardzo dużo emocji. Polonia, która wraz czterema innymi zespołami z kompletem punktów przewodzi w ligowej tabeli, podejmie we własnej hali jednego z głównych kandydatów do awansu - Zastal Zielona Góra. Dla podopiecznych Mladena Starcevica obecne rozgrywki rozpoczęły się bardzo dobrze, bo od dwóch zwycięstw odniesionych nad Sokołem Łańcut oraz ŁKS-em Łódź. Koszykarze z "Winnego Miasta" mają na swoim koncie jedną wygraną, z wspomnianymi już wcześniej łodzianami. W zeszłym tygodniu ekipa Tomasza Herkta niespodziewanie uległa beniaminkowi z Krosna i sobotnim meczem w stolicy, koszykarze Zastalu będą chcieli uwodnić swoim kibicom, iż przegrana z drugiej serii gier była jedynie wypadkiem przy pracy. O to będzie jednak bardzo trudno, bo przecież pierwszy rywal warszawian w lidze - Sokół, też był typowany jako kandydat do zwycięstwa - a w ostatecznym rozrachunku musiał przełknąć gorycz porażki. Podobnie zresztą jak i teraz gracze z Zielonej Góry, którzy pomimo, że w ligowej tabeli znajdują się niżej aniżeli Polonia, mają większą szansę na wygraną. O końcowym triumfie zaważyć może - a wcale nie musi - większe doświadczenie zespołu przyjezdnych.

Stal Stalowa Wola - BIG STAR Tychy (sobota, godzina 17.00)

Bezwątpienia hit trzeciej kolejki. Już przed rozpoczęciem ligowych zmagań obie drużyny typowane były jako jedne z głównych kandydatów do awansu, i wystarczy spojrzeć na ligową tabelę, a można się przekonać, że przedsezonowe prognozy nie były wyciągnięte z kapelusza, a oparte na realiach. Zarówno Stal, jak i BIG STAR po dwóch pierwszych kolejkach mają na swoim koniec komplet czterech punktów. Drużyna prowadzona przez Leszka Kaczmarskiego pokonała beniaminka z Kalisza i Żubry Białystok, z kolei tyszanie dwukrotnie w derby Śląska okazali się lepsi od Dąbrowy Górniczej oraz AZS AWF Katowice. Ekipa Stali borykała się ostatnio z kłopotami kadrowymi. Po pierwszym meczu kontuzja odnowiła się Pawłowi Pydychowi, z kolei dochodzący do siebie po sierpniowej operacji kolana Michał Wołoszyn, w sumie rozegrał tylko 15 minut. Ponadto, wciąż na pakiecie w koszulce Stali nie zaprezentował się sprowadzony z łańcuckiego Sokoła Maciej Klima. Jednak i on, dochodzi już do pełni formy. Takich problemów nie ma za to szkoleniowiec BIG STAR-a - Tomasz Służałek. Jego zespół prezentuję się solidnie, a z roli liderów drużyny dobrze wywiązują się Damian Kulig (średnio w tym sezonie: 19,5 punktów, 14 zbiórek), Krzysztof Mielczarek (15,5 punktów, 6,5 zbiórki) Mirosław Frankowski (15,5 punktów, 6 zbiórek) oraz Łukasz Pacocha (8,4 punktów, 4,5 asysty).

AZS AWF Katowice - Siarka Tarnobrzeg (sobota, godzina 18.00)

Z pewnością nie taką inaugurację ligowych rozgrywek wyobrażali sobie sympatycy, ale i koszykarze i działacze Siarki Tarnobrzeg. Porażki w dwóch pierwszych meczach z beniaminkami - Sudetami Jelenia Góra oraz MKS Dąbrową Górniczą, a na dodatek kontuzja jakiej nabawił się Maciej Bielak (nie zagra już w tym sezonie), nie napawają optymizmem przed następnymi meczami. W Tarnobrzegu zaczęto mówić nawet o karach, jednak te, przynajmniej w tej chwili, niewiele chyba by wniosły pozytywnego. Siarka ma silny zespół, którego celem na pewno jest znalezienie się w fazie play-off, a ligowe mecze przegrywa z ligowymi debiutantami. Na pewno coś trzeba zmienić, i to coś, co nie pozwalało na osiąganie dobrych rezultatów musi wyszukać, ale i też naprawić wraz z zawodnikami trener Zbigniew Pyszniak. Przed podkarpackim zespołem pojedynek z kolejnym beniaminkiem. Tym razem będzie to AZS AWF Katowice, który podobnie jak jego sobotni rywal, nie ma na swoim koncie póki co zwycięstwa. Pojedynek ten można więc nazwać tym z rodzaju o cztery punkty, gdyż każda z ekip bardzo potrzebuje dwóch oczek. Siarka, by odbić się od dna i wreszcie piąć się w górę, z kolei AZS - by nie zostać kopią Startu AZS Lublin, który przez całe zeszłoroczne rozgrywki okupował ostatnią pozycję.

MKS Dąbrowa Górnicza - Sokół Łańcut (sobota, godzina 18.00)

Obie drużyny po dwóch dotychczas rozegranych kolejkach mają na swoim koncie po trzy punkty i w tabeli plasują się odpowiednio na dziesiątym i jedenastym miejscu. Potencjał łańcucian jest z pewnością o wiele większy, niż lokata w drugiej części ligowej klasyfikacji, więc brak kompletu dwóch zwycięstw na Podkarpaciu w pełni nie satysfakcjonuje. Aby poprawić swoją pozycję, grę na swoje barki powinni zacząć brać też inny zawodnicy, a nie tylko Adrian Mroczek-Truskowski, który dwa razy już był najlepszym strzelcem swojego zespołu (po 16 punktów z Polonią i Sudetami). Drugi najskuteczniejszy zawodnik Sokoła - Bartosz Dubiel uzbierał na swoim koncie w sumie 19 punktów. Przypnijmy, że 23-letni, były koszykarz Śląska Wrocław, ma ich już 32. W Śląskim zespole natomiast, najwięcej punktów jak na razie rzucił 29-letni rozgrywający Rafał Basiński (24). Na drugiej pozycji w tej samej statystyce plasuję się Marcin Malcherczyk (19). Zespół z Łańcuta chcąc od początku ligi nawiązać kontakt z ligową czołówką nie może pozwolić sobie na porażkę zarówno w tym , jak i w przyszłotygodniowym spotkaniu z innym beniaminkiem - AZS AWF Katowice.

MOSiR Krosno - Znicz Basket Pruszków (sobota, godzina 18.00)

Zespół z Krosna to jedyny spośród sześciu tegorocznych beniaminków, który po dwóch kolejkach ma na swoim koncie komplet czterech oczek. Oba zwycięstwa podopieczni Mariusza Zamirskiego odnieśli nie nad innymi debiutantami, a zespołami, które na zapleczu ekstraklasy występują już co najmniej od poprzedniego sezonu (mowa tu szczególnie o rezerwach Prokomu). Co więcej, w zeszłym tygodniu krośnieńska drużyna wygrała z jednym z ligowych potentatów, zaliczanym do ścisłej ligowej czołówki Zastalem Zielona Góra. Nie może dziwić więc fakt, iż pokonanie podopiecznych Tomasza Herkta, okrzyknięto jako największą niespodziankę drugiej serii zmagań. W trzeciej kolejce MOSiR podejmie we własnej hali Znicz Basket Pruszków, który również w dwóch dotychczasowych meczach, nie zaznał goryczy porażki. Taka sytuacja na Mazowszu z pewnością bardzo cieszy. Wszyscy pamiętamy przecież nieudaną ubiegłoroczną inaugurację sezonu w wykonaniu pruszkowian, kiedy to w pierwszych ośmiu spotkaniach zdołali odnieść zaledwie jedno zwycięstwo. A przecież wówczas cel był taki sam jak teraz - awans po rundzie zasadniczej do fazy play-off. Jak na razie podopieczni Bartłomieja Przelazłego przedsezonowe założenie wykonują bardzo dobrze.

Sudety Jelenia Góra - ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź (sobota, godzina 18.30)

W poprzednim sezonie byli podstawowymi zawodnikami Sportino Inowrocław, które po raz pierwszy w historii klubu wywalczyło awans do ekstraklasy. W kujawskim zespole rozumieli się bardzo dobrze. Nie raz zagrywane bardzo dobre piłki przez Grzegorza Mordzaka, znajdowały drogę do kosza rywali dzięki Tomaszowi Wojdyle. Teraz, obaj grają już w innych zespołach. Obaj reprezentują też obecnie barwy beniaminków. 31-letni rozgrywający występuje w ŁKS-ie Łódź, z kolei Wojdyła jest liderem zespołu z Jeleniej Góry. O tym jak dużo świadczą dla swoich ekip, pokazała już pierwsza kolejka. Mordzak w meczu przeciwko Zastalowi Zielona Góra zdobył 26 punktów oraz zaliczył 4 asysty i 3 zbiórki, natomiast Wojdyła zapisał na swoim koncie 10 punktów, 13 zbiórek oraz 5 asyst. W sobotę, o sentymentach na parkiecie już nie będzie mowy. Co ciekawe po dwóch seriach spotkań wyżej w ligowej tabeli plasują się Sudety, które z dorobkiem trzech oczek są na siódmym miejscu. ŁKS – co można nazwać niespodzianką - jest dopiero czternasty, a w obecnych rozgrywkach nie wygrał jeszcze meczu. Zwycięstwem w Jeleniej Górze, podopieczni Radosława Czerniaka będą chcieli poprawić pozycję w tabeli, jednak o wygraną nie będzie łatwo. O sile zespołu dowodzonego przez trenera Grzegorza Terlikowskiego we własnej hali przekonała się już w Siarka Tarnobrzeg.

Asseco Prokom II Sopot - AZS PWSZ OSRiR Kalisz (niedziela, godzina 15.45)

Drugi zespół Asseco Prokomu Sopot w dwóch pierwszych kolejkach doznał dwóch sromotnych porażek. W pierwszej różnicą 27 oczek przegrał ze sprawcą największej niespodzianki w minionej serii gier - MOSIR-em Krosno (63:90), z kolei w drugiej nie dał rady Zniczowi Basket Pruszków, przegrywając w prawie takich samych stosunkach jak poprzednio (63:92). Nic więc dziwnego, że teraz podopieczni Janusza Kociołka pałają żądzą rewanżu. Jednak siły należy mierzyć na zamiary, a to w tym wypadku może okazać się kluczowe. Zespół z Kalisza, pomimo, iż w tym sezonie pełni rolę beniaminka, dysponuje naprawdę silnym składem, o czym w poprzedniej kolejce przekonać się mogli rzeszowianie. I w sobotę zwycięstwa z pewnością nie da sobie wydrzeć bez walki. Drużyna prowadzona przez Marka Białoskórskiego, oprócz wygranej z Resovią doznała także porażki w pierwszej kolejce z jednym z kandydatów do awansu Stalą Stalowa Wola, i po dwóch meczach plasuję się na dziewiątej pozycji. Druga wygrana z rzędu z pewnością jeszcze bardziej podniosłaby morale w ekipie, a to jest przecież bardzo możliwe, gdyż w potyczce z sopocianami kaliski zespół typowany jest w roli faworyta.

Resovia Rzeszów - Żubry Białystok (niedziela, godzina 18.00)

W ostatnim spotkaniu trzeciej kolejki pierwszej ligi nie mająca na swoim koncie jeszcze zwycięstwa Resovia Rzeszów podejmie we własnej hali solidnie prezentujące się w tym sezonie Żubry Białystok. Podopieczni Marka Kubiaka w obecnych rozgrywkach zgromadzili na swoim koncie trzy oczka. W pierwszej kolejce wygrali z beniaminkiem AZS AWF Katowice, z kolei w poprzedni weekend doznali porażki z silną Stalą Stalowa Wola. Pomimo przegranej podlaski zespół w długich fragmentach tego spotkaniach prezentował się bardzo dobrze, za co zawodnikom Żubrów należą się wielkie brawa. Jeśli białostocki zespół taką formę będzie prezentował nadal, to bez problemów powinien zrealizować przedsezonowy cel, jakim jest awans do fazy play-off. Zarówno w tej, jak i następnej kolejce (późniejszy rywal - Asseco Prokom II Sopot) Żubry nie grają z potentatami ligi, więc zwycięstwa są jak najbardziej realne, a te na pewno podbudują drużynę. W Rzeszowie sytuacja nie jest już tak dobra. Zawodnicy Resovii w każdym meczu będą walczyć o zwycięstwo, a jeśli te udałoby się osiągnąć, w zespole zapanować może radość niczym jak za zdobycie jakiegoś cennego trofeum.

Źródło artykułu: