Reprezentacja Rosji
Nawet pomimo nieobecności pięciu największych gwiazd, w tym Andreja Kirilenki, "Sborna" nie powinna rozegrać aż tak złego turnieju. Bo w przypadku rosyjskiego zespołu tak naprawdę nie chodzi tylko o bilans 1-4 i zwycięstwo jedynie na osłodę łez w ostatnim meczu grupowym nad równie słabą Turcją.
Porażka ekipy Vasiliya Karaseva na Słowenii to coś więcej - to zakończenie przygody z EuroBasketem na pierwszej fazie po raz pierwszy w historii, to zanotowanie najgorszego wyniku drużyny od momentu rozpadu Związku Radzieckiego i wreszcie, to dopiero 21. (ax aequo z trzema innym drużynami), czyli de facto ostatnie, miejsce zespołu, który bronił brązowego medalu z poprzedniej imprezy!
Aż żal było patrzeć na jedynego skutecznego zawodnika wśród Rosjan - Alexeya Shveda - który w pojedynkę, za wszelką cenę chciał pokazać, że jest prawdziwym liderem. I był takowym, tyle że jego 16,4 punktu i 4,8 asysty na nic się zdało.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[nextpage]
Reprezentacja Polski
O występie naszych rodaków na słoweńskich parkietach opowiedziano i napisano już właściwie wszystko. Skrytykowano, wytknięto błędy, wyjaśniono przyczyny, wskazano winnych i podkreślono porażkę, jaką z pewnością był bilans 1-4.
I wszystko słusznie, bo kibic reprezentacji w żadnym calu nie powinien być obecnie optymistą. Przynajmniej nie ma ku temu żadnych podstaw, gdyż takową nie jest na pewno wygrana nad Słowenią, w momencie, w którym gospodarze nie grali już o nic.
Komentujący tamtejszy mecz w telewizji, a także prowadzący studio, pytali "Dlaczego dopiero teraz? Dlaczego nie wcześniej?" Doskonale ich rozumiem, musieli grać w tę grę i zachować kurtuazję. Prawda jest jednak bolesna, choćby co innego starali się wmówić prezes Grzegorz Bachański czy inni działacze - gdyby tamtejszy mecz miał jakiekolwiek znaczenie dla Słowenii, ten zalesiony kraj opuszczalibyśmy z wynikiem 0-5. Choć... czy miałoby to jakiekolwiek znaczenie? I tak jesteśmy w... głębokim kryzysie.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[nextpage]
Reprezentacja Macedonii
Od czwartej drużyny poprzedniego turnieju zawsze będzie wymagało się tego, by poprawiła swój bilans i tym razem postarała się o medal. W przypadku Macedonii było jednak inaczej, gdyż każdy trener, zawodnik i kibic wiedział, że jest to zadanie z arcywysokiej półki.
Przed imprezą nikt jednak nie spodziewał się, że ekipa Alesa Pipana może zająć ostatnie miejsce w grupie B, przegrywając m.in. z Czarnogórą, Bośnią i Hercegowiną czy Łotwą. W końcu kształt zespołu nie zmienił się przez te dwa lata i doświadczony już na Litwie, zespół macedoński nabrał jeszcze większego ogrania. Na nic to jednak się zdało...
21. miejsce to fatalny regres dla Macedończyków. I nawet nie tyle, co w kontekście czwartej lokaty sprzed dwóch lat. Występ w Słowenii to dla tego kraju najgorszy rezultat w historii.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[nextpage]
Reprezentacja Turcji
W 2001 roku, podczas EuroBasketu na własnym terenie, zawodnicy spod znaku białego półksiężyca wywalczyli wicemistrzostwo Starego Kontynentu. Od tego momentu jednak turecka koszykówka sunie po równi pochyłej, a kolejne wyniki z Mistrzostw Europy to sinusoida miejsc słabych lub bardzo słabych (kolejno od 2003 roku: 12., 9., 11., 8., 11., 17.).
W Słowenii ekipa Bogdana Tanjevicia wygrała tylko jedno spotkanie - z nadal egzotyczną koszykarsko Szwecją. Nie nawiązała jednak żadnej walki ani z Grecją, ani z Włochami, ani z równie słabą podczas imprezy Rosją.
Turcję czeka teraz wielka rewolucja, a zmiany będą dotyczyły również strategicznego fotela - pierwszego trenera reprezentacji. Po tak fatalnym występie zespołu nie było bowiem możliwości, by kadrę nadal prowadził wspomniany Tanjević, który był z nią od 2004 roku. Roszady na tym się jednak nie zakończą...
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[nextpage]
Hedo Turkoglu
... bowiem po tragicznych występach na słoweńskich parkietach najsłynniejszego gracza Turcji ostatniej dekady, nikt już nie wyobraża sobie by dalej zabierał on miejsce w zespole narodowym młodszym zawodnikom.
Hedo Turkoglu, bowiem o nim mowa, ma za sobą fatalny sezon w Orlando Magic, sezon najgorszy w karierze i jak widać, również najgorszy okres w barwach reprezentacji. Podczas zakończonego turnieju 34-latek był dopiero piątym strzelcem swojego zespołu ze nieprzystojącą mu średnią ledwie 7,3 punktu w trzech meczach. Jakby tego było mało, Turkoglu trafiał rzadziej niż w co piątej próbie, ostatecznie kończąc turniej na poziomie 18 procent skuteczności z gry.
Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść - śpiewał Grzegorz Markowski. Turkoglu mógł zrobić to w roku 2010, gdy z drużyną narodową sięgnął po wicemistrzostwo świata, będąc za plecami jedynie Stanów Zjednoczonych. Nie zrobił tego i teraz musi oglądać plecy kilkunastu europejskich nacji.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[nextpage]
Reprezentacja Słowenii
Z jednej strony fantastyczny Goran Dragić, eksplodujący formą jego brat Zoran Dragić, ale z drugiej - chimeryczny i oddający masę niepotrzebnych rzutów Bostjan Nachbar, kompletnie nierówny Domen Lorbek i cała rzesza graczy, którzy robili zbyt mało, by osiągnąć sukces. I trener Bozidar Maljković, który zbyt mocno uzależnił drużynę od tego, co na parkiecie zrobi gracz Phoenix Suns.
Piąte miejsce gospodarzy, którzy bardzo mocno liczyli na to, że w obliczu najsłabszej od lat Hiszpanii to oni właśnie będą nowym mistrzem Europy, to jednak porażka. Być może nie podobnego kalibru co rosyjska czy turecka, ale jednak.
Na osłodę łez pozostaje w pamięci fanów fakt, iż na drodze słoweńskiej maszynie stanęła druga, jeszcze lepiej funkcjonująca, która kilka dni później sięgnęła po złoto - francuska. A wspomniany Dragić otrzymał lekcję od Tony’ego Parkera, co w perspektywie lat, może mu wyjść tylko na dobre.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[nextpage]
Reprezentacja Hiszpanii
Zabrakło tylko dwóch graczy. Dwóch doświadczonych postaci, jednego pod koszem (Pau Gasol), a drugiego na obwodzie (Juan Carlos Navarro). I okazało się, że Hiszpania Anno Domini 2013 to już nie ten sam twór co dwa czy cztery lata wcześniej.
Pierwsze symptomy słabszej formy i mniejszego potencjału uwidoczniły się już w fazie grupowej, za sprawą Słowenii. Następnie, kolejne dwie rysy na nieco naruszonym już wizerunku Hiszpanów dodali Grecy oraz Włosi, zaś głębokiego pęknięcia dokonali Francuzi, którzy pokonali ekipę Juana Orengi w półfinale. To wówczas stało się jasne, że Europa będzie miała nowego mistrza.
I choć ostatecznie Hiszpanie wywalczyli brąz, żadna to dla nich pociecha. Spadli z piedestału, okazując się ekipą dużo mocniejszą w starciach ze słabszymi drużynami i słabszą, gdy przyszło mierzyć się z czołówką Starego Kontynentu.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[nextpage]
Reprezentacja Niemiec
17. miejsca Niemcy nie zaliczyli nigdy, odkąd upadek muru berlińskiego scalił ten kraj ponownie. Najgorszym wynikiem była 11. pozycja, którzy przydarzyła się naszym zachodnim sąsiadom właśnie, gdy EuroBasket był rozgrywany u nas. Biorąc jednak pod uwagę, że obecne Niemcy sportowo sięgają po tradycję RFN, 17. lokatę zajęli po raz ostatni w... 1955 roku.
XXI wiek to dla tego kraju zdecydowanie tłusty okres, ale wówczas w kadrze był Dirk Nowitzki. Reprezentacyjna przygoda 35-latka dobiegła jednak końca już jakiś czas temu, a zawodnika, który mógłby go zastąpić choćby połowicznie - szukać próżno.
Niemcy to obecnie zbitek koszykarzy solidnych, ale jednocześnie na pewno nie z tej najwyższej europejskiej półki, o czym świadczy fakt, że 10 z 12 koszykarzy, którzy rywalizowali w Słowenii, gra na co dzień w Bundeslidze. I sukcesów na międzynarodowych turniejach nie będzie dopóki to się nie zmieni.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[nextpage]
Marco Belinelli
Wobec braku Andrei Bargnaniego i Danilo Gallinariego, to na barkach Marco Belinelliego miała spoczywać w dużej mierze ofensywa włoskiego zespołu. 27-latek miał wszystkie atuty w ręku by rozegrać znakomity turniej pod względem indywidualnym i gdyby sprawił, że Włosi wróciliby do ścisłej czołówki Europy po 10 latach bez sukcesów, byłby bohaterem narodowym.
Belinelli jednak nie okazał się nawet liderem Italii, a ze średnią 13,6 punktu został dopiero trzecim strzelcem swojego zespołu. I choć samą średnią można uznać jeszcze za solidną, dramatycznie jest w momencie, w którym spojrzy się na skuteczność z gry - ledwie 33 procent (drugi najgorszy wynik w drużynie) przy aż 13 próbach rzutowych w każdym meczu.
Wniosek nasuwa się jeden - zawodnik San Antonio Spurs rzucał sporo punktów nie dlatego, że grał efektywnie. Rzucał dużo, gdyż w tylko jednym spotkaniu oddał mniej niż 10 prób z gry. Kwintesencją nieporadności 27-latka okazało się przegrane starcie z Ukrainą, w którym na 19 rzutów tylko dwa wpadły do kosza...
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[nextpage]
Reprezentacja Gruzji
Zespół Igora Kokoskova najpierw odebrał nadzieję na łatwy i przyjemny awans do kolejnej rundy naszym koszykarzom, a następnie... zgasł, przegrywając kolejne cztery spotkania, co błyskawicznie odesłało ich do domu.
I choć jednopunktowa porażka z Chorwacją, czy czteropunktowa ze Słowenią, z pewnością hańby Gruzinom nie przynosi, to jednak słoweński turniej z pewnością nie może być odebrany w rejonach Tbilisi jako sukces.
Problemem zespołu okazała się bardzo słaba ławka rezerwowych. Podczas gdy kwintet Viktor Sanikidze - Giorgi Tsintsadze - Giorgi Shermadini - Nikoloz Tskitishvili - Ricky Hickman notował w każdym spotkaniu aż 65 punktów, siódemka rezerwowych dodawała zaledwie... 12 oczek. Brak odpowiedniego zbilansowania jako argument "przeciw" ląduje na barkach trenera Kokoskova.