Lubię rolę lidera - rozmowa z LaceDariusem Dunnem, nowym zawodnikiem AZS-u Koszalin

- Moim zdaniem liga polska jest znacznie lepsza od ligi portugalskiej - mówi w rozmowie z naszym portalem, LaceDarius Dunn, nowy nabytek AZS Koszalin.

Michał Żurawski: Jak to się stało, że trafiłeś do Polski?

LaceDarius Dunn: To, że zagram w Polsce, to przede wszystkim kawał roboty wykonany przez mojego agenta. Przedstawił mi ofertę z Koszalina i przekonywał, że to będzie krok we właściwym kierunku. Ufam mu i wierzę, że właśnie tak będzie.

AZS wygrał w ostatnim sezonie brązowy medal. Myślisz, że ten wynik będzie trudny do powtórzenia?

- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy żeby powtórzyć wynik, jaki osiągnęli koszykarze przed rokiem. Musimy włożyć wiele wysiłku, żeby osiągnąć sukces, ale wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, że jest to niezbędne. Mamy w swoich szeregach wielu utalentowanych graczy, dlatego też pozostaję optymistą odnośnie całego sezonu.

AZS Koszalin to dobry krok w twojej karierze?

- Jestem pewien, że tak. AZS to mocny zespół liczący się w swojej lidze. Do tego moim zdaniem liga polska jest znacznie lepsza od ligi portugalskiej. Chcę robić wszystko, jak najlepiej umiem i pomóc swojemu nowemu zespołowi w odnoszeniu zwycięstw. Myślę, że to będzie udany sezon.

Jak wspominasz czas spędzony w Portugalii?

- Czas w Portugalii był naprawdę wspaniały. Grałem w największym portugalskim zespole Benfice Lizbona, z którym zdobyłem tytuł mistrzowski. Wszyscy bardzo mocno mnie wspierali i dawali mi pozytywnego kopa do coraz to większej pracy. Zostałem również wybrany MVP całej ligi, co było dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Mam nadzieję, że kolejne sezony w mojej karierze będą równie udane.

Ostatni sezon tak jak wspomniałeś był dla ciebie wspaniały. Zostałeś wybrany graczem roku, najlepszym nowym nabytkiem roku, MVP oraz zagranicznym graczem roku. To wygląda naprawdę imponująco.

- Tak, jak wspomniałeś to było coś niesamowitego i czego zawodnik może chcieć więcej? Bardzo wiele zawdzięczam kolegom oraz sztabowi trenerskiemu z Lizbony, którzy naprawdę służyli mi pomocą w każdej sytuacji. Oni obdarzyli mnie ogromnym zaufaniem, a mi nie pozostało nic innego, jak odwdzięczyć się im tym, co potrafię najlepiej - czyli graniem w koszykówkę. Okres w Portugalii będę zawsze wspominał bardzo ciepło.

Wygląda na to, że będziesz liderem tego zespołu. Odpowiada ci taka rola?

- Oczywiście. Bardzo lubię taką rolę i niezmiernie cieszy mnie, kiedy jestem liderem zespołu. W zeszłym sezonie pełniłem właśnie taką funkcję i wydaje mi się, że wywiązałem się z niej odpowiednio (śmiech). Jeżeli tylko trener Sretenović uzna, że powinienem ją pełnić również pod jego wodzą, to na pewno zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby był ze mnie zadowolony.

Mówiło się o tym, że jesteś pewniakiem do wyboru w drugiej rundzie draftu 2011. Jak to się stało, że jednak nie trafiłeś do NBA?

- (śmiech) Świetnie pytanie. Jednak tak naprawdę sam nie znam na nie odpowiedzi. Faktycznie miałem duże szanse na wybór, ale niestety nie zostałem wybrany. Myślę, że na to pytanie lepiej odpowiedzieli by przedstawiciele klubów NBA. Coś nimi przecież kierowało, kiedy mnie pomijali przy swoim wyborze.

NBA to cały czas twój cel?

- Oczywiście, że tak. Każdy zawodnik grający w kosza marzy o tym, żeby znaleźć się w NBA. Ja nie jestem inny. Mam nadzieję, że kiedyś te marzenia staną się faktem i znajdę swoje miejsce w NBA. Jednak w tej chwili jestem w Koszalinie i skupiam się w pełni na grze dla tego klubu. To moja praca i staram się ja wykonywać jak najlepiej umiem.

Co jest twoim głównym celem na nadchodzący sezon?

- Moim głównym celem jest to, by w każdej kolejnej akcji i każdym kolejnym meczu być coraz lepszym. Chcę by ludzie oglądając mnie mówili "patrz, on naprawdę jest dobry". Jednak nie zapominam o swoim zespole, gdyż to jego dobro jest najważniejsze. Mam nadzieję, że swoją grą pomogę odnieść mu wiele cennych zwycięstw.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)