Karol Wasiek: Dla ciebie to pierwszy sezon w koszykówce europejskiej. Jak przebiega aklimatyzacja do nowych warunków?
Garrett Stutz: Nie ukrywam, że gra w Europie jest dla mnie dużym wyzwaniem i kompletnie nowym rozdziałem w karierze. Cały czas pracuję nad tym, żeby wkomponować swoje umiejętności do tych warunków. Nie ma co tego ukrywać, że na początku było trudno. Moja gra to taka sinusoida, w której jest wiele dobrych elementów, ale zdarzają się także przestoje, które trzeba jak najszybciej wyeliminować.
Duża jest różnica pomiędzy grą zza oceanem, a tutaj w Europie?
- (chwila zastanowienia). Oj... tak. Uważam, że graczowi, który po raz pierwszy przyjechał do Europy naprawdę nie jest łatwo. Tak na szybko dostrzegam kilka różnic pomiędzy europejską, a amerykańską koszykówką.
Gdzie w takim razie dostrzegasz te największe różnice?
- Uważam, że w Europie bardziej wykorzystuję się grę na pick&rollach. Zauważyłem, że większość akcji jest właśnie opartych na tym elemencie. Dużo więcej uwagi przykłada się do obrony, szczególnie w stresujących momentach.
W Europie gra jest bardziej fizyczna?
- Gdy grałem w Stanach Zjednoczonych to dokładnie wiedziałem, kiedy jest faul, a kiedy nie. Była jednoznaczna linia sędziowania. W Europie tego nie ma, nie wiem dokładnie, kiedy sędziowie użyją gwizdka. Trzeba szybko zaadoptować się do nowych warunków, bo nasz trener nie lubi, jak się łapie bezsensowne przewinienia (śmiech).
Ile potrzebujesz czasu na to, żeby się przyzwyczaić do nowej gry?
- To proces. Ciężko powiedzieć, ile na to czasu potrzeba. Wydaje mi się, że każdego dnia moja gra idzie do przodu. Trzeba jednak na nowo uczyć się tych nawyków, bo ta gra w Stanach wygląda trochę inaczej. Mam nadzieję, że zdążę na początek ligi, która zaczyna się już za tydzień.
Jak ważne dla twojej aklimatyzacji w Słupsku jest fakt, że w drużynie jest jeszcze trzech innych Amerykanów?
- To bardzo ważne dla mnie, ponieważ spędzamy dużo czasu ze sobą, co jest dla mnie ułatwieniem. Ważną osobą jest szczególnie Roderick Trice, dla którego będzie to drugi sezon w Słupsku i on nam dużo pomaga, pokazuje miasto, które jest notabene bardzo ładne. Na razie trzymamy się razem, ale z biegiem czasu ta sytuacja się zmieni i będziemy więcej czasu spędzać z Polakami, tak żeby tworzyć chemię nie tylko w szatni, ale także poza nią. Chociaż ten wasz język... On jest strasznie trudny(śmiech).
Coach Urlep także jest taką osobą, która sprawia, że ta koszykówka europejska staje się dla ciebie bardziej zrozumiała?
- Zdecydowanie. Trener Urlep dużo rzeczy tłumaczy, pomaga nam przyswoić pewne elementy. Generalnie jednak od całego sztabu szkoleniowego mogę się bardzo dużo nauczyć. Każdego dnia pobieram wiele lekcji, która zaprocentuje w przyszłości.