Jakub Artych: AZS Politechnika Poznań może w końcu odetchnąć z ulgą. Pierwsze zwycięstwo w sezonie stało się faktem. Co zadecydowało o waszej wygranej?
Adam Metelski: Na pewno pierwsze zwycięstwo bardzo cieszy, tym bardziej, że w zeszłym sezonie musieliśmy na nie czekać aż do siódmej kolejki. W tym meczu byliśmy drużyną, która zagrała z większym zaangażowaniem i walecznością. Jedynie szkoda, że pozwoliliśmy przeciwnikowi dogonić nas w końcówce, bo w pewnym momencie mieliśmy już 11 punktów przewagi i powinniśmy sobie zapewnić spokojne zwycięstwo już wcześniej.
[b]
W sobotnim pojedynku zagrałeś kapitalnie. Czujesz się bohaterem potyczki z WKK?[/b]
- Jestem zadowolony ze swojego występu, chociaż zawsze można poprawić pewne elementy. Cała nasza drużyna zagrała przeciwko Wrocławiowi z dużą energią i można pochwalić wszystkich zawodników, a ja mogę być szczególnie szczęśliwy, że udało mi się zablokować ostatni rzut rywala. Na pewno takie mecze napawają optymizmem przed kolejnymi spotkaniami.
W spotkaniu z ekipą z Wrocławia popełniliście sporo więcej strat od przeciwnika. Myślisz, że jest to jedna z głównych bolączek akademików z Poznania?
- Tak, na pewno jakbyśmy ograniczyli straty oraz popełnianie niewymuszonych fauli to bylibyśmy lepszą drużyną. Jednak mamy wciąż młody i niedoświadczony zespół i mam nadzieję, że z meczu na mecz stopniowo będziemy poprawiać pewne elementy. Według mnie i tak widać znaczny progres w tych elementach w porównaniu z początkiem poprzedniego sezonu.
Dlaczego w pierwszym ligowym meczu z MCKiS Jaworzno AZS zagrał tak słabo?
- Mogło na to mieć wpływ kilka czynników, które już omówiliśmy w szatni. Ale był to nasz pierwszy mecz, w drugim już zagraliśmy lepiej, więc nie ma co już wracać do
tamtego spotkania. Mogę jedynie dodać, że należy też docenić Jaworzno, ponieważ grali oni pierwszy mecz u siebie w I lidze i zawodnicy bardzo chcieli się dobrze zaprezentować przed własną publicznością.
Czy po dwóch rozegranych kolejkach można już stwierdzić o co w tym sezonie powalczy ekipa z Wielkopolski?
- Cały czas uważam, że w tym sezonie gramy o playoffy. Wynika to też z tego względu, że u nas w drużynie to głównie my zawodnicy wyznaczamy sobie cel, a po prostu nie ma sensu wyznaczać innego celu np. grę o utrzymanie. Zawodnik musi mieć przed sobą jakiś ambitny cel, żeby mieć do czego dążyć, bo inaczej nie ma
motywacji do ciężkiej pracy na treningach.
Dalecy jesteście od swojej optymalnej formy?
- Myślę, że jesteśmy w dość dobrej formie, ale jestem przekonany, że lepiej będziemy wyglądać w drugiej rundzie. Trener co roku tak przygotowuje zespół, żeby najwyższa forma przyszła na końcowe mecze sezonu i patrząc w przeszłość można powiedzieć, że zawsze to się sprawdzało i miejmy nadzieję, że się również sprawdzi i w tym sezonie.
Pytam o to nieprzypadkowo, gdyż w następnej serii gier AZS rywalizować będzie w Dąbrowie Górniczej z miejscowym MKS, który na własnym parkiecie zawsze jest groźny.
- Tak w Dąbrowie Górniczej gra się ciężko, dobrze pamiętam mecz z zeszłego sezonu, który wysoko przegraliśmy. Na pewno murowanym faworytem tego spotkania będzie zespół gospodarzy, ale my lubimy sprawiać niespodzianki, więc może być ciekawie.
Jakie są mocne strony zespołu z Zagłębia Dąbrowskiego?
- Zespół ma w składzie kilku bardzo dobrych zawodników, szczególnie na pozycji małego i silnego skrzydłowego i to na nich trzeba będzie zwrócić uwagę. Jest to zespół, który personalnie wygląda bardzo dobrze, chociaż czasami zawodzi, tak jak to pokazał ich ostatni mecz w Pruszkowie.
Na koniec zapytam o faworyta rozgrywek na zapleczu TBL. Które drużyny według ciebie powalczą o złoto?
- Jest na pewno kilka mocnych zespołów, według mnie dwa najlepsze to Kutno i Toruń, a mój faworyt do awansu to Kutno. Zaraz za tymi dwoma zespołami umieściłbym Krosno, które również jest bardzo mocne. W tym roku walka o czołowe lokaty będzie wyjątkowo ciekawa, nie pamiętam kiedy w I lidze było tyle dobrych zespołów, z których każdy ze spokojem mógłby awansować do ekstraklasy.